Ludzka wyobraźnia czasem potrafi być zwodna. Wydaje
nam się, że coś widzimy, rzeczy zauważone kątem oka. Jakiś ruch, postać… Wtedy
nasz umysł puszcza wodzę fantazji i ukazuje się nam niewyobrażalne zjawisko.
Niektórzy nie przywiązują do tego wagi, szybko o tym zapominają, ale jest mała
cząstka naszej populacji, u której wyobraźnia jest nad wyraz rozwinięta…
Wystarczy chwila i ta osoba odnajduje coś niesamowitego w najzwyklejszych
obrazach z dnia powszedniego. Potrafi byś kreatywna, znaleźć wyjście z danej
sytuacji, z którą normalny człowiek nie dałby sobie rady. Wielu twierdzi, że to
dar. Być tak wrażliwym na bodźce, odnajdować sens w niewytłumaczalnych
wydarzeniach. Są osoby, które zazdroszczą tego daru… Uważają, że nie ma nic
wspanialszego, że dzięki temu ich życie stałoby się bardziej interesujące,
mogliby się oderwać od szarej rzeczywistości.
Sama
osobiście uważam, że może i to dar… Robić rzeczy, które nie każdy potrafi. Czuć
się po części wyjątkowa, ale jest też druga strona medalu. Moim zdaniem jest
też to ciężar, którego nie każdy potrafi unieść. Wiele osób popada w nałogi,
lub po prostu popada chorobę psychiczną. Czasem jest naprawdę ciężko… W
szczególności, gdy nie można jakoś przekazać tego co się widziało. Człowiek
czuje, że wybuchnie jeśli tego komuś nie opisze, ale czasem zdarza się, że
brakuje nam słów. I to jest najgorsze. Wiedzieć co się widziało, ale nie
potrafić tego opisać. Mieć ułożony plan działania, zarys… A gdy chcesz
rozpocząć pracę pojawia się pustka. Nic. Można zwariować lub popaść w depresję,
ale chyba zoczyłam trochę od głównego tematu. Miałam się skupić nad samym
dostrzeganiu rzeczy…Opowiem wam pewną historię. Jest dość krótka i może dość
niezrozumiała. Chodzi tutaj o sam fakt zaistnienia takowej sytuacji. Czasem
człowiek powinien zwracać uwagę na niektóre rzeczy, bo mogą być one przestrogą
przed niebezpieczeństwem…
Wracałam
do domu po ciężkim dniu w pracy. Szef uwziął się na mnie, cały czas siedział mi
na głowie i opieprzał o każdą możliwą rzecz. Groził mi wyrzuceniem z pracy
jeśli nadal będę nieproduktywna, jak on miał w zwyczaju mówić. A ja
potrzebowałam pieniędzy, więc siedziałam cicho i robiłam swoje dalej.
Ciemność zapanowała
dookoła, a jeszcze długa droga przede mną. Z pracy do domu mam około godzinę
jazdy, po jakimś pustkowiu. Droga jest w tak złym stanie, że przyspieszyć się
nie da, chyba jeśli chcesz zgubić całe podwozie. Ale musiałam tam dojeżdżać, by
zarabiać. Radio w starym gracie już od dawna nie działa, więc prowadziłam w
okropnej ciszy bijąc się cały czas z myślami.
Chciałabym odejść z tej
koszmarnej roboty, ale potrzebuję pieniędzy. Wpadłam w okropne długi, ponieważ
pożyczyłam kiedyś kilka tysięcy na mieszkanie od pewnego faceta, który okazał
się wstrętnym draniem. Teraz muszę oddać mu te pieniądze z nawiązką, przez co
tyram na nadgodzinach co i tak nie wystarcza. Jeśli nie oddam mu wszystkiego to
źle się to dla mnie skończy. Powiedział, że jeśli nie oddam mu całej kwoty to
odbierze co swoje, ale w inny sposób. Gdy spóźniam się z kolejną ratą, wysyła
mi maile, w których opisuje co ze mną zrobi. Krok po kroku. Bardzo szczegółowo.
Przez to wieczorami zamykam się w domu i boję się gdziekolwiek wyjść.
Wszędzie ciemno… Widzę
tylko małe skrawki ziemi oświetlane przez snopy światła z lamp samochodowych.
Wjeżdżam do lasu. Za każdym razem czuję dreszcze… Jest coś w tym miejscu, czego
nie potrafię określić. Jakieś dziwne przeczucie. Staram się o tym za długo nie
myśleć... Dzisiaj dostałam wypłatę i muszę jak najszybciej przekazać pieniądze
powiernikowi tego maniaka. Inaczej może zrobić mi krzywdę, ponieważ znów
zalegam z zapłatą. Samochód strasznie trzęsie na wybojach, przez co jestem
zmuszona jeszcze bardziej zwolnić.
Las. Najdziwniejsze
jest to, że ta droga zawsze jest pusta. Za każdym razem gdy przejeżdżam przez
to miejsce to nikogo nie spotykam. Nigdy. Żadnego auta. Znów dreszcze. Patrzę
na godzinę. Przeklinam pod nosem. Jeśli nie uda mi się zapłacić tych pieniędzy,
to będę miała poważny problem. Tylko raz nie oddałam po dłuższym czasie
pieniędzy i powiem krótko, że blizna została mi do dziś. Szpecąca szrama na
twarzy, zrobiona w taki sposób, bym się nie wykrwawiła, ale żebym pamiętała, że
muszę trzymać się terminów. Przez nią ludzie przechodzący obok mnie na ulicy
dziwnie się na mnie patrzą, nie umawiam się z nikim, jestem samotna.
Z zamyślenia wyrwał
mnie jakiś ruch na poboczu drogi. Próbowałam przeniknąć spojrzeniem otaczający
mnie mrok, lecz nic nie dostrzegłam. Pewnie to jakieś zwierzę… Choć po dłuższym
zastanowieniu nie zauważyłam tutaj zwierząt. Może przez to, że zawsze tylko
przejeżdżam przez to miejsce…
Nagle słyszę
niecodzienny dźwięk i nie mogę utrzymać prostego toru jazdy. Zatrzymuję się
więc i wychodzę z samochodu aby zobaczyć co jest z nim nie tak. Okazuje się, że
to przebita opona. Znów przeklinam. Zdenerwowana i przestraszona upływem terminu
wyciągam zapasowe koło i zabieram się do jego wymiany. Mocuję się z lewarkiem,
coraz bardziej zdesperowana.
Po chwili słyszę za
sobą szelest liści… Odwracam się, by sprawdzić co jest źródłem dźwięku, lecz
niczego nie dostrzegam. Wracam do wymiany przebitej opony. Nagle uświadamiam
sobie, co mi nie odpowiadało w tym lesie. Chodzi o ciszę… Żadnego śpiewu
ptaków, łamanych gałązek, żadnego szelestu liści. Znów dreszcz. To miejsce
zaczyna mnie przerażać. Powietrze jest ciężkie, jakby zastałe. Wygląda to tak
jakby ten las na coś czekał, jakby każda żywa istota w tym miejscu wstrzymywała
powietrze, czekając na to co się ma zaraz wydarzyć…
Łącznie ze mną.
Rozglądam się spanikowana dookoła, lecz nadal nic nie widzę. Zaczynam coraz
gwałtowniej szarpać z rączkę od lewarka, niestety ani drgnie. Czuję się
obserwowana. Znów dźwięk złamanej gałązki, tylko bliżej. Strach coraz bardziej
mnie paraliżuje. Mam ochotę krzyczeć, ale nikt mnie nie usłyszy. Chcę uciekać,
ale nie mam dokąd, wszędzie dookoła mnie rozpościera się tylko las. Nie wiem co
robić. Samochód uziemiony, zasięgu brak a nawet nie mam po kogo zadzwonić. Znów
łamanie gałęzi… Jeszcze bliżej. Tym razem coś dostrzegam. Jakiś ruch. Coś się
poruszyło. Strach mrozi mi krew z żyłach. Nie mogę się poruszyć. Znów gałęzie.
Nie wiem co to. Nie wiem co robić. Zaczynam krzyczeć. Dostrzegam dwa płomyki w
ciemności. Krwiście czerwone. Słyszę dziwny odgłos. Jakby szczęk metalu. Coś
zbliża się w moim kierunku. Potem słyszę coś jeszcze… Czy to śmiech? Ale na
pewno to nie przypomina ludzkiego śmiechu. Uświadamiam sobie, że czerwone
światełka to oczy. Ciach, klap, klap, ciach… W strumień światła weszła jakaś
istota sylwetką przypominającą człowieka. Twarz pokryta brodawkami, strupami.
Oczy niczym puste oczodoły, w których świecą się małe ogniki. Ale to nie było
jeszcze tak przerażające… Ubrany był w nieudolnie spreparowaną skórę zwierząt.
A jego ręce… To stąd wydobywał się ten potworny dźwięk. Zamiast palców miał
długie i ostre niczym sztylety nożyce, a u drugiej dłoni wąskie igły. Ciach,
klap, klap, ciach… Zaczynam krzyczeć, ale jest już za późno…
-Witam Państwa w
dzisiejszym wydaniu wiadomości. Znaleziono dzisiaj o koło południa porzucone
auto na drodze przez las przy małym miasteczku Tenebrisvill. Pojazd ten miał
przebitą oponę czymś co wyglądało jak nożyce. Obok auta znaleziono zakrwawione
rzeczy kobiety. Policja próbuje ustalić kim była i co się wydarzyło. Ciała
jeszcze nie odnale… Przepraszam! Z ostatniej chwili! Policja przeczesywała
okolice lasu wokół pozostawionego samochodu. W odległości około 4 metrów
znaleziono zwłoki. Policja przekazuje, że zidentyfikowanie praktycznie niemożliwe.
Jednak domyślają się, że to właścicielka porzuconego auta. Prawdopodobnie
kobieta została żywcem obdarta ze skóry, a potem zwłoki porzucono. Więcej
informacji policja przekaże po sekcji zwłok…
Siemka... Nowe opowiadanie ;) Wreszcie udało mi się coś stworzyć! Wbijać, czytać komentować. Serio, naprawdę zależy mi na waszym zdaniu... Komentujcie proszę <3
Zarąbiste, jest kilka minusów, ale nie ujmują one tak wiele. Cała, trudna sytuacja dziewczyny została przedstawiona dość krótko i tak by nie nudzić z tym przykrym motywem zapłaty, co mi się bardzo podobało bo to pozwala skupiać się na aktualnych wydarzeniach. Jeśli chodzi o elementy grozy, to zarąbiście było dopóki nie pojawił się ten koleś z nożami miast palców. Całe to budowane napięcie tak przedwcześnie zniknęło. No ale dobry zabieg z tym info telewizyjnym. Nie wiem czy właśnie ten reportaż, czy też może opis krok po kroku co on jej robił byłby lepszy. Trza przyznać: reportaż oryginalniejszy, a chodziło tu głównie o strach niż makabryczne przedstawienie wydarzeń, przynajmniej tak mi się wydaje ;]
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej może byłoby nie ukazywać tego potwora czy nomada mutanta, bo to takie silent hill'owe wyszło. Urwany w połowie opis, jak wchodził w snop światła byłby gites, resztę ukazałyby te info telewizyjne. Sam nie wiem, niektórzy lubią dowiedzieć się co było przyczyną śmierci bohatera itd, ale wg. mnie lepiej czasem nie odkrywać źródła strachu. Przecież w horrorze liczy się strach i niepewność, a je najlepiej utrzymać do końca ;]