UWAGA! Opowiadanie nie jest dla wszystkich ;x Zawiera dość drastyczne opisy...
Dlaczego ludzie muszą być tak irytujący? Te ciągłe użalanie się nad sobą, mówienie i roztrząsanie swoich problemów. A gdy wydarzy się jakaś katastrofa na skalę światową? Może powódź, erupcja wulkanu, wybuch bomby? Ach, co za okropność! Biedni ludzie... Napieprzamy o tym całymi dniami i tygodniami. Cóż za tragedia! Ale nie ruszają się, by choć w odrobinie im pomóc. Co to, to nie... Nie ucierpiała moja rodzina, więc po co coś robić dla nieznajomych?
Dlaczego ludzie muszą być tak irytujący? Te ciągłe użalanie się nad sobą, mówienie i roztrząsanie swoich problemów. A gdy wydarzy się jakaś katastrofa na skalę światową? Może powódź, erupcja wulkanu, wybuch bomby? Ach, co za okropność! Biedni ludzie... Napieprzamy o tym całymi dniami i tygodniami. Cóż za tragedia! Ale nie ruszają się, by choć w odrobinie im pomóc. Co to, to nie... Nie ucierpiała moja rodzina, więc po co coś robić dla nieznajomych?
Z ludźmi tak jest, że gdy chodzi o nich samych to roztrząsają i wyolbrzymiają wszystkie problemy do granic możliwości, ale gdy tuż przed ich nosami np. sąsiad znęca się i terroryzuje swoją żonę i dzieci, to nikt tego nie zauważa.
Ostatnio natrafiłam na wiadomości w telewizji- istna skarbnica tragedii, katastrof i innych tego typu informacji. Wracając do tematu... Mówiono tam o 14-letniej dziewczynce i jej matce, które zostały okrutnie zgwałcone i zamordowane przez własnego ojca i męża. Dziwię się tylko, że jeszcze nie pokazują zdjęć z miejsca zbrodni zrobionych przez śledczych.
Emitowano wywiad z rodziną i sąsiadami tej nieszczęsnej rodziny. Wszyscy mówili tylko, że nie mogą uwierzyć, bo była to taka dobra i szczęśliwa rodzina. Tak się kochali... A tego mordercę określali jako dobrego i miłego dla wszystkich człowieka.
"Zawsze się uśmiechał i mówił Dzień dobry. Nie mogę uwierzyć, jak taki miły człowiek mógł coś takiego zrobić"- mówiła pewna staruszka. Od kiedy to ludzi ocenia się po tym, czy mówią komuś "Dzień dobry"? Nie mogła w to uwierzyć?
Po dłuższym śledztwie i sekcji zwłok ofiar okazało się, że matka i córka przez około 2-3 tygodnie były skrępowane i zamknięte w starej szopie na działce. Bez jedzenia czy wody. Gdy "kochający mąż i ojciec" wracał z pracy, znęcał się nad nimi, bił je, gwałcił i wymyślał coraz to bardziej wyszukane sposoby zadawania bólu... Wyrywanie paznokci, łamanie kości żeber, rąk i nóg. Oraz inne rzeczy, o których nawet boję się wspomnieć. Oczywiście wcześniej zaszył im usta, aby nie mogły krzyczeć, czy wezwać pomoc. Oczy zostawił im otwarte, by mogły chłonąć każdą nieskończoną minutę niewyobrażalnego cierpienia.
Najpierw zajął się matką, a swoją żoną. Pierwsze co zrobił to rozprucie jej brzucha i powieszenie jej zwłok na własnych jelitach w pobliskim lesie, Córką zajął się następnego dnia... Oszalała z cierpienia, na które musiała patrzeć, już nie próbowała się bronić.
"Była jego aniołkiem, oczkiem w głowie..."- jak stwierdziła jedna kobieta z rodziny mordercy. Bardzo trafnie to ujęła... Ponieważ ten potwór odciął dziewczynce z pleców płaty skóry, tak gdy się je podciągnęło w górę, a potem naciągnęło, by wyglądały jak skrzydła. Skrzydła anioła... Upadłego anioła, zsyłającego tylko ból, strach i cierpienie. Utrzymywał ją cały czas w przytomności, aby mogła poczuć, że staję się czymś wyjątkowym.
Kobietę znaleziono po 5 dniach od zgłoszenia ich zaginięcia. Zrobiła to zaniepokojona babcia dziewczynki i matka zamordowanej kobiety. Ofiara wisiała tam, na drzewie "patrząc" w niebo, lecz go nie dostrzegając, ponieważ ten psychopata wydłubał jej oczy, których resztki znaleziono później w jej żołądku. Musiał ją nimi nakarmić... A jej na wpół zjedzone przez leśne zwierzęta zwłoki były niczym w porównaniu z tym co znaleziono potem...
Dziewczynka wisiała naga pod dachem szopy z rozłożonymi "skrzydłami". Jej ciało pokryte było nacięciami, które tworzyły rozmaite, krwawe wzory. Oczywiście zaszyto jej usta, a oczy również znaleziono u niej w żołądku. Tak samo jak u jej matki. Jej twarz skierowana była idealnie w stronę drzwi wejściowych, a ręce ustawione tak jakby leciała po wchodzącego do pomieszczenia, aby go złapać w swoje zakrzywione jak szpony palce.
Podobno pierwszy funkcjonariusz, który tam wszedł, zaczął krzyczeć... I nie przestał póki nie zamknęli go w zakładzie psychiatrycznym i nie podali mu leków. Potem siedział w kącie swojego pokoju, skulony i wpatrując się w dal mamrotał: " Anioły", "One przyjdą po nas". Biedny człowiek... Można go zaliczy jako następną ofiarę "Upadłego" jak go nazwano.
Nasi wspaniali funkcjonariusze oczywiście nie złapali mordercy. Zbiegł i ukrył się, nie potrafią go odnaleźć. Całe miasto drży teraz ze strachu.. Rodzice boją się o swoje dzieci . Nikt nie wie, czy ON
znów zaatakuje. To jego jedyna zbrodnia? A może znów zamorduje? Nie wiadomo czego
się po nim spodziewać. Dobrze, że ludzie nie znają szczegółów co do tej
masakry. Ale i tak są przerażeni. Żaden mieszkaniec już nigdy nie będzie
spoglądać na świat, czy ludzi tak samo. Po paru miesiącach sprawa ucichnie,
większość o niej zapomni. Ludzie wrócą do normalnego trybu życia.
Ale nie ja… Ja
nigdy o tym nie zapomnę. Nie wymarzę tych przerażających obrazów, choćbym nawet
chciała… A nie chcę tego zrobić. Ciekawi was pewnie dlaczego? No cóż… Moim
zdaniem powinno się pamiętać, do czego zdolny jest inny człowiek. Ta wspaniała,
myśląca istota. Władca świata, która podobno jest lepsza od zwierząt, góruje
nad nimi. Jest to przecież zwykłe , wierutne kłamstwo. Prawda jest taka, że
zwierzęta zabijają, bo muszą. Robią to dla pożywienia. Albo one zabiją, lub
ktoś zabije je. Tak zostały stworzone, to jest ich instynkt. A ludzie? Ehh…
Ludzie. Niezwykłe istoty, które zabijają, by zdobyć kawałek ziemi, bo należy
się im. Ale to jeszcze nic. Ciekawszą rzeczą jest zabijanie dla samej
przyjemności. Kto kiedykolwiek nie myślał o planie zabicia jakiejś osoby,
której się nienawidzi? Pewnie prawie każdy. Przecież to normalne… Nic dziwnego
w tym nie ma. Robi to każdy. Ale gdy już nasze plany i myśli przeistaczają się
w rzeczywistość. Gdy się urzeczywistniają, wtedy pojawia się problem. Nazywamy go mordercą, psychopatą, zwierzęcia (choć
właśnie to określenie jest tylko obelgą dla nich). A przecież ta osoba posunęła
się tylko jeden krok więcej do przodu. Nikt nie dostrzega jak wąska jest
granica między normalnością, a chorobą psychiczną. Czy nikt tego nie zauważa?
Czy jesteśmy już tak bardzo ograniczeni? Mówimy na siebie istoty myślące, ale
czy naprawdę tak jest?
W znacznej
części naszego życia prowadzimy się nie logiką, czy nawet instynktem. Prowadzą
nas tylko i wyłącznie emocje, nad którymi czasami nie da się zapanować. To
właśnie przez nie ludzie często przekraczają granicę. Myślicie teraz pewnie, to
nie prawda, przecież taki psychopata niczego nie odczuwa. Żadnych wyrzutów
sumienia, nic. Mylicie się... Każdy coś odczuwa. Tylko, że osoby chore
psychicznie potrafią skupić się na danym, jednym odczuciu. Np. morderca odczuwa
radość, wręcz euforię, gdy może zabić. Resztę emocji takich jak: strach, czy
właśnie poczucie winy są tłumione tak mocno, że prawie ich nie odczuwają. Gdy
tylko dana osoba zabije już kogoś, najczęściej jest tak, że chcąc znów poczuć
tak silne emocje, robi to znów. Taka forma uzależnienia… Nasze ciało, mózg
uzależnia się od tego i nie przestanie męczyć póki nie dostanie tego czego
chce. Ale i tak zaspokojenie uzależnienia jest tylko chwilowe.
Tak, więc pora
zakończyć tą dość dziwną wypowiedź. Wiem, że jest tu wiele nie skończonych
wątków, ale przynajmniej da wam to do myślenia. Wreszcie się zastanowicie, nad
tym co nas otacza.
A właśnie… Zastanawiacie się skąd wiedziałam, tyle o tamtej
zbrodni? To proste…
Upadły nie miał jednego dziecka… Miał jeszcze jedną córkę,
która jeszcze w wieku młodzieńczym wyprowadziła się i zerwała z nimi kontakt.
Aż do teraz… Po tylu latach, wróciłam do rodzinnej miejscowości… Aby go
odnaleźć. Gotowa zadośćuczynić mojej biednej siostrzyczce.
Czas dokonać zemsty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz