tag:blogger.com,1999:blog-75437565402416031742024-03-19T14:13:32.090-07:00Opowiadania dłuższe i krótszeOpowiadania z dreszczykiem.Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-55030408354101947912015-11-11T14:57:00.001-08:002015-11-26T05:42:54.803-08:00Praca<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"> </span><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> Jedna z
najważniejszych rzeczy w dorosłym życiu to PRACA. A człowiekowi nie zawsze się
powodzi… Nie każdy może liczyć na dobrą pracę, taką którą będzie się cieszył,
ale też w miarę dobrze zarabiał. W dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć
zajęcie, które nie będzie dla nas męczące i może zostać stałym źródłem zarobku.
Trzeba mieć dużo szczęścia by coś takiego nas spotkało. Niewiele ludzi może
stwierdzić, że cieszy ze swojej pracy. Prawie nikt nie może powiedzieć: „Czuję
się spełniony/-a w tej pracy.”. No właśnie, prawie nikt. A ten nikt miał na
imię Ben. Zwykły mężczyzna po trzydziestce, przeciętny, nie wyróżniający się z
tłumu. Był człowiekiem spokojnym, nie lubił wdawać się w kłótnie, a co dopiero
w bójki. Ludzie z miasteczka uważali, że to miły, uprzejmy, ale też trochę
skryty sąsiad, kolega. „Ale kto teraz nie ma sekretów?” powiedział jeden z jego
sąsiadów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A
wracając do Bena… Mężczyzna ten wyróżniał się tym spośród innych, że każdego
ranka cieszył się. Cieszył się z tego, że idzie do pracy. Pracy, która może nie
dawała milionów, ale wystarczało mu na podstawowe rzeczy takie, jak opłata na
czynsz, jedzenie i czasem jakąś zachciankę. Choć większość z nas uważałoby, że
to niewiele, może nawet za mało, ale Benowi to wystarczyło. Niczego więcej nie
chciał, jak tylko codziennie móc wstać i iść do pracy. Uwielbiał rozmawiać z
klientami, wydawać resztę, doradzać w sprawie zakupu. Gdy tylko stawał w swoim
uniformie za ladą czuł się innym człowiekiem… Kimś odważniejszym,
zabawniejszym, a może nawet przystojniejszym. Każdy był dla niego miły i zawsze
dziękował z uśmiechem za zakupione produkty. Gdyby tylko nie musiał płacić za
te wszystkie rzeczy, zapłatą za jego pracę byłyby tylko te uśmiechy. Dzięki nim
był szczęśliwy aż do końca dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A
było ich aż za nad to… Miłych słów też. Wszyscy powiadają, że jego zakład ma
najlepsze produkty w całym miasteczku. A Ben jako skromny człowiek mówił
zawsze, że tylko wykonuje swoją robotę. Jednak nigdy nie wspominał, że każdego
wieczoru, po zamknięciu pracował jeszcze kilka godzin, by uszykować następną
partię towaru. A praca była ciężka, bardzo ciężka… Musiał wyjeżdżać daleko poza
granice miasteczka, najczęściej do sąsiednich miast, by znaleźć odpowiednie
surowce do jego produktów. A był wybrednym człowiekiem, jeśli chodzi o jego
pracę. To czego szukał musiało mieć odpowiednią konsystencję, barwę, zapach,
nie mogło być za stare, ani za świeże. Więc długo szukał… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gdy
wreszcie to odnalazł, wracał do zakładu i przygotowywał nowe produkty. Wkładał
w to wiele wysiłku, by wszystko było jak najlepszej jakości. W końcu nie mógł
zaprzepaścić swojej wspaniałej renomy. Kiedy wszystko było już gotowe, wracał
do domu, by wyspać się na kolejny wspaniały dzień w pracy. Klienci, jak zwykle
pojawiali się prawie od razu po otwarciu. Przepychali się między sobą, by
zdobyć jak najlepsze miejsce w długiej kolejce. Ben oczywiście zapewniał
wszystkich, żeby byli spokojni, bo wystarczy dla wszystkich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pod
koniec dnia, gdy ostatnio klient właśnie wyruszył w drogę do domu ze swą
zdobyczą, trzydziestolatek od nowa zaczynał swój rytuał. Z uśmiechem na twarzy
zamykał sklep, wsiadał do auta i wyruszał na poszukiwanie surowca. W czasie
drogi rozmyślał o tych wszystkich mieszkańcach, którzy są jego klientami.
Widział przed oczyma jak zadowoleni wracają do domów. Ściągają płaszcze, kurtki
i zanoszą codzienne zakupy do kuchni, by je rozpakować. Potem przygotowują
obiad/kolację, opowiadając swoim mężom czy żonom, jak udało im się kupić
wspaniałe produkty od Bena. Słyszał jak go zachwalają, że ma po prostu talent.
Aż poczuł, jak na ciele pojawia się gęsia skórka… Wreszcie siadają do stołu
i spożywają posiłki. Mrucząc i zachwycając się smakiem, konsystencją, zapachem
i smakiem jego produktów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A
Ben był zadowolony z pracy. Bo dawała mu tak wiele, jak nic innego. <o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> A był
rzeźnikiem…<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span>
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><span style="color: red; font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>KABOOM! Wreszcie udało mi się coś stworzyć. Piszę coś, bo opowiadaniem to, to chyba nie jest xD Za łatwo i za szybko udało mi się je napisać... Ale stwierdziłam, że ocenę zostawię wam. Moim czytelnikom, ktokolwiek to czyta. Także tego.. Komentujcie, piszcie co chcecie.<br />Black-Berry</b></span></span></div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-88993690397425376832015-05-31T14:10:00.003-07:002015-05-31T14:10:53.330-07:00Zignorowane ostrzeżenie<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ludzka wyobraźnia czasem potrafi być zwodna. Wydaje
nam się, że coś widzimy, rzeczy zauważone kątem oka. Jakiś ruch, postać… Wtedy
nasz umysł puszcza wodzę fantazji i ukazuje się nam niewyobrażalne zjawisko.
Niektórzy nie przywiązują do tego wagi, szybko o tym zapominają, ale jest mała
cząstka naszej populacji, u której wyobraźnia jest nad wyraz rozwinięta…
Wystarczy chwila i ta osoba odnajduje coś niesamowitego w najzwyklejszych
obrazach z dnia powszedniego. Potrafi byś kreatywna, znaleźć wyjście z danej
sytuacji, z którą normalny człowiek nie dałby sobie rady. Wielu twierdzi, że to
dar. Być tak wrażliwym na bodźce, odnajdować sens w niewytłumaczalnych
wydarzeniach. Są osoby, które zazdroszczą tego daru… Uważają, że nie ma nic
wspanialszego, że dzięki temu ich życie stałoby się bardziej interesujące,
mogliby się oderwać od szarej rzeczywistości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Sama
osobiście uważam, że może i to dar… Robić rzeczy, które nie każdy potrafi. Czuć
się po części wyjątkowa, ale jest też druga strona medalu. Moim zdaniem jest
też to ciężar, którego nie każdy potrafi unieść. Wiele osób popada w nałogi,
lub po prostu popada chorobę psychiczną. Czasem jest naprawdę ciężko… W
szczególności, gdy nie można jakoś przekazać tego co się widziało. Człowiek
czuje, że wybuchnie jeśli tego komuś nie opisze, ale czasem zdarza się, że
brakuje nam słów. I to jest najgorsze. Wiedzieć co się widziało, ale nie
potrafić tego opisać. Mieć ułożony plan działania, zarys… A gdy chcesz
rozpocząć pracę pojawia się pustka. Nic. Można zwariować lub popaść w depresję,
ale chyba zoczyłam trochę od głównego tematu. Miałam się skupić nad samym
dostrzeganiu rzeczy…Opowiem wam pewną historię. Jest dość krótka i może dość
niezrozumiała. Chodzi tutaj o sam fakt zaistnienia takowej sytuacji. Czasem
człowiek powinien zwracać uwagę na niektóre rzeczy, bo mogą być one przestrogą
przed niebezpieczeństwem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wracałam
do domu po ciężkim dniu w pracy. Szef uwziął się na mnie, cały czas siedział mi
na głowie i opieprzał o każdą możliwą rzecz. Groził mi wyrzuceniem z pracy
jeśli nadal będę nieproduktywna, jak on miał w zwyczaju mówić. A ja
potrzebowałam pieniędzy, więc siedziałam cicho i robiłam swoje dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ciemność zapanowała
dookoła, a jeszcze długa droga przede mną. Z pracy do domu mam około godzinę
jazdy, po jakimś pustkowiu. Droga jest w tak złym stanie, że przyspieszyć się
nie da, chyba jeśli chcesz zgubić całe podwozie. Ale musiałam tam dojeżdżać, by
zarabiać. Radio w starym gracie już od dawna nie działa, więc prowadziłam w
okropnej ciszy bijąc się cały czas z myślami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chciałabym odejść z tej
koszmarnej roboty, ale potrzebuję pieniędzy. Wpadłam w okropne długi, ponieważ
pożyczyłam kiedyś kilka tysięcy na mieszkanie od pewnego faceta, który okazał
się wstrętnym draniem. Teraz muszę oddać mu te pieniądze z nawiązką, przez co
tyram na nadgodzinach co i tak nie wystarcza. Jeśli nie oddam mu wszystkiego to
źle się to dla mnie skończy. Powiedział, że jeśli nie oddam mu całej kwoty to
odbierze co swoje, ale w inny sposób. Gdy spóźniam się z kolejną ratą, wysyła
mi maile, w których opisuje co ze mną zrobi. Krok po kroku. Bardzo szczegółowo.
Przez to wieczorami zamykam się w domu i boję się gdziekolwiek wyjść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wszędzie ciemno… Widzę
tylko małe skrawki ziemi oświetlane przez snopy światła z lamp samochodowych.
Wjeżdżam do lasu. Za każdym razem czuję dreszcze… Jest coś w tym miejscu, czego
nie potrafię określić. Jakieś dziwne przeczucie. Staram się o tym za długo nie
myśleć... Dzisiaj dostałam wypłatę i muszę jak najszybciej przekazać pieniądze
powiernikowi tego maniaka. Inaczej może zrobić mi krzywdę, ponieważ znów
zalegam z zapłatą. Samochód strasznie trzęsie na wybojach, przez co jestem
zmuszona jeszcze bardziej zwolnić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Las. Najdziwniejsze
jest to, że ta droga zawsze jest pusta. Za każdym razem gdy przejeżdżam przez
to miejsce to nikogo nie spotykam. Nigdy. Żadnego auta. Znów dreszcze. Patrzę
na godzinę. Przeklinam pod nosem. Jeśli nie uda mi się zapłacić tych pieniędzy,
to będę miała poważny problem. Tylko raz nie oddałam po dłuższym czasie
pieniędzy i powiem krótko, że blizna została mi do dziś. Szpecąca szrama na
twarzy, zrobiona w taki sposób, bym się nie wykrwawiła, ale żebym pamiętała, że
muszę trzymać się terminów. Przez nią ludzie przechodzący obok mnie na ulicy
dziwnie się na mnie patrzą, nie umawiam się z nikim, jestem samotna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z zamyślenia wyrwał
mnie jakiś ruch na poboczu drogi. Próbowałam przeniknąć spojrzeniem otaczający
mnie mrok, lecz nic nie dostrzegłam. Pewnie to jakieś zwierzę… Choć po dłuższym
zastanowieniu nie zauważyłam tutaj zwierząt. Może przez to, że zawsze tylko
przejeżdżam przez to miejsce… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nagle słyszę
niecodzienny dźwięk i nie mogę utrzymać prostego toru jazdy. Zatrzymuję się
więc i wychodzę z samochodu aby zobaczyć co jest z nim nie tak. Okazuje się, że
to przebita opona. Znów przeklinam. Zdenerwowana i przestraszona upływem terminu
wyciągam zapasowe koło i zabieram się do jego wymiany. Mocuję się z lewarkiem,
coraz bardziej zdesperowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Po chwili słyszę za
sobą szelest liści… Odwracam się, by sprawdzić co jest źródłem dźwięku, lecz
niczego nie dostrzegam. Wracam do wymiany przebitej opony. Nagle uświadamiam
sobie, co mi nie odpowiadało w tym lesie. Chodzi o ciszę… Żadnego śpiewu
ptaków, łamanych gałązek, żadnego szelestu liści. Znów dreszcz. To miejsce
zaczyna mnie przerażać. Powietrze jest ciężkie, jakby zastałe. Wygląda to tak
jakby ten las na coś czekał, jakby każda żywa istota w tym miejscu wstrzymywała
powietrze, czekając na to co się ma zaraz wydarzyć… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Łącznie ze mną.
Rozglądam się spanikowana dookoła, lecz nadal nic nie widzę. Zaczynam coraz
gwałtowniej szarpać z rączkę od lewarka, niestety ani drgnie. Czuję się
obserwowana. Znów dźwięk złamanej gałązki, tylko bliżej. Strach coraz bardziej
mnie paraliżuje. Mam ochotę krzyczeć, ale nikt mnie nie usłyszy. Chcę uciekać,
ale nie mam dokąd, wszędzie dookoła mnie rozpościera się tylko las. Nie wiem co
robić. Samochód uziemiony, zasięgu brak a nawet nie mam po kogo zadzwonić. Znów
łamanie gałęzi… Jeszcze bliżej. Tym razem coś dostrzegam. Jakiś ruch. Coś się
poruszyło. Strach mrozi mi krew z żyłach. Nie mogę się poruszyć. Znów gałęzie.
Nie wiem co to. Nie wiem co robić. Zaczynam krzyczeć. Dostrzegam dwa płomyki w
ciemności. </span><span style="line-height: 18.3999996185303px;">Krwiście</span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> czerwone. Słyszę dziwny odgłos. Jakby szczęk metalu. Coś
zbliża się w moim kierunku. Potem słyszę coś jeszcze… Czy to śmiech? Ale na
pewno to nie przypomina ludzkiego śmiechu. Uświadamiam sobie, że czerwone
światełka to oczy. Ciach, klap, klap, ciach… W strumień światła weszła jakaś
istota sylwetką przypominającą człowieka. Twarz pokryta brodawkami, strupami.
Oczy niczym puste oczodoły, w których świecą się małe ogniki. Ale to nie było
jeszcze tak przerażające… Ubrany był w nieudolnie spreparowaną skórę zwierząt.
A jego ręce… To stąd wydobywał się ten potworny dźwięk. Zamiast palców miał
długie i ostre niczym sztylety nożyce, a u drugiej dłoni wąskie igły. Ciach,
klap, klap, ciach… Zaczynam krzyczeć, ale jest już za późno…<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-Witam Państwa w
dzisiejszym wydaniu wiadomości. Znaleziono dzisiaj o koło południa porzucone
auto na drodze przez las przy małym miasteczku Tenebrisvill. Pojazd ten miał
przebitą oponę czymś co wyglądało jak nożyce. Obok auta znaleziono zakrwawione
rzeczy kobiety. Policja próbuje ustalić kim była i co się wydarzyło. Ciała
jeszcze nie odnale… Przepraszam! Z ostatniej chwili! Policja przeczesywała
okolice lasu wokół pozostawionego samochodu. W odległości około 4 metrów
znaleziono zwłoki. Policja przekazuje, że zidentyfikowanie praktycznie niemożliwe.
Jednak domyślają się, że to właścicielka porzuconego auta. Prawdopodobnie
kobieta została żywcem obdarta ze skóry, a potem zwłoki porzucono. Więcej
informacji policja przekaże po sekcji zwłok…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><span style="color: red;"><b>Siemka... Nowe opowiadanie ;) Wreszcie udało mi się coś stworzyć! Wbijać, czytać komentować. Serio, naprawdę zależy mi na waszym zdaniu... Komentujcie proszę <3 </b></span></span></div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-86034168094018681782015-03-03T12:01:00.001-08:002015-03-03T12:05:31.829-08:00Rozdwojenie cz.1<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b><i><span style="line-height: 115%;">Rozdwojenie</span></i></b><span style="line-height: 115%;">-
Dwie równorzędne możliwości, które się wykluczają. Wybór. Zależy od ciebie. Nie
wiesz co zrobić. Przecież jesteś już dorosły. Czas na „wspaniałe życie” osoby
pełnoletniej ze wszystkimi konsekwencjami. Tymi dobrymi, ale też i złymi. Boisz
się tego bardziej niż potworów z pod łóżka w dzieciństwie. Ciężar ten pozbawia
cię tchu. Dusisz się, nie możesz myśleć. Choć wiesz, że skutki każdej z nich są
katastrofalne i dążą do samozagłady, zniszczenia, chaosu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b><i><span style="line-height: 115%;">Chaos</span></i></b><span style="line-height: 115%;">-
nie ma lepszego określenia na to, co dzieje się w mojej głowie. Mętlik, którego
nie da się poukładać. Jest to absolutnie niemożliwe. Nawet logika, która
pomagała mi w znacznej części mojego życia, nie jest w stanie zaprowadzić
porządku i ładu. Próbowałam odnaleźć jak najlepsze rozwiązanie, ale zawiodłam…
To nie wykonalne, ponieważ nie ma dobrego rozwiązania. Moja głowa pulsuje od
nadmiaru myśli, które wirują w głowie, niczym rozpędzone tornado. Tak piękne,
ale destrukcyjne zarazem. Nie ma gorszego uczucia. Tkwienie w impasie… Nie
potrafiąc wybrać między dwoma racjami. Nie mogę nawet znaleźć pomocy w innych
ludziach, ponieważ już od dawna mam problemy z komunikowaniem się z ludźmi, a
szczególnie z mówieniem o sobie. Jestem osobą dość zamkniętą i nie opowiadam
wszystkim co się dzieje w mojej głowie. Boję się, że uznaliby mnie za świruskę,
psychopatkę, chorą psychicznie. Ale
muszę wreszcie zdecydować. I tak czeka mnie koniec. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b><i><span style="line-height: 115%;">Pustka</span></i></b><span style="line-height: 115%;">-
idealne stwierdzenie określające miejsce, gdzie powinna znajdować się moja
dusza. Podobno jest mała, oślizgła i można ją znaleźć na lewo od serca.
Przynajmniej tak gdzieś przeczytałam, czy usłyszałam. Myślę, że to prawda, ale
ja duszy nie posiadam. Jestem o tym całkowicie przekonana. Przecież nie byłabym
w stanie zrobić rzeczy, których jednak dokonałam. Słyszałam, że dusza to głos
naszego sumienia. Ja bynajmniej sumienia nie posiadam, więc pewnie i duszy też.
Ludzie myśleliby, że taki stan rzeczy jest niemożliwy, że przecież każdy musi
ją mieć. Jednak jestem przykładem na to, że można żyć bez duszy oraz, że
egzystencja ta nie jest wcale trudniejsza od zwykłego bytu szarego człowieka.
Jestem wyjątkiem, ewenementem, czy paradoksem w tym świecie. Czy można oddać
duszę? Oczywiście. Sama to zrobiłam. Oddałam duszę, zaprzedałam ją. Komu? A
komu można by ją dać? Odpowiedź jest prosta, więc nie ma nawet co o niej
wspominać. To nie jest nieprawdopodobne
, czy niewiarygodne. Po prostu to zrobiłam.
Wtedy nie kierowałam się logiką, tylko uczuciami. Dlatego teraz jestem w
takiej sytuacji a nie innej. Teraz
zdarza mi się to po raz drugi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A koniec jest bliski.
Słyszę już zbliżające się do mnie przerażające postacie, łaknące tylko jednego...
A mianowicie mojej krwi. Zaraz mnie odnajdą, wiedzą, że jestem w pobliżu.
Ukrywam się przed nimi i próbuję wymyślić jakiś sposób, by ominąć to wszystko.
Znaleźć drogę ucieczki. Nawet nie wyobrażam sobie jak bardzo chciałabym cofnąć
czas. Może wcześniej wydawało mi się, że odczuwam ból, ale był on niczym w
porównaniu do cierpienia, które przeżywam teraz… Dokonałam złego wyboru, teraz mogę znów
popełnić błąd. Wszystko przez to, że kochałam. Darzyłam kogoś uczuciem, co
doprowadziło mnie do zguby. Dlaczego musiałam postąpić tak samolubnie? Gdybym
nie była taką egoistką wszystko potoczyło się inaczej…<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jechaliśmy nocą. Wracaliśmy
z męczącej wizyty u rodziny. Była burza.
Mały Michael spał na tylnym siedzeniu, wtulając się w swojego ukochanego
pluszaka Mr. Bighead’a, bez którego nigdzie się nie ruszał… Ja prowadziłam. Kłóciliśmy
się. Znowu poszło o to samo, a mianowicie o mnie… Że za dużo pracuję,
przemęczam się, spędzam za mało czasu z mężem i z Mike’m. Próbowałam mu
wytłumaczyć, że staram się jak mogę, że chcę aby mojemu Mickey’owi niczego nie
zabrakło. Nie chciałam mu mówić, że mamy problemy ze spłatą kredytu, który
wzięliśmy na dom. Nie potrafiłam powiedzieć mu, że ledwo wiążemy koniec z
końcem, mimo, że oboje pracujemy jak woły. Nie potrafiłam znaleźć odpowiednich
słów, aby mu to wytłumaczyć, więc milczałam… A on myślał, że mam gdzieś jego
słowa, że już nie interesuje mnie nic poza karierą. Doszło do ostrej wymiany
słów, przez co mały się obudził i zaczął płakać. Nieustanne krzyki mojego męża
i płacz dziecka doprowadzał mnie do szału. Marzyłam tylko o jednym. Aby to wszystko
się skończyło, aby obydwoje już ucichli. Chyba jeszcze niczego tak bardzo nie
pragnęłam. Nawet nie wiem, kiedy samochód jadący z naprzeciwka stracił
panowanie nad kierownicą i wpadł w poślizg. Próbowałam zahamować, ale mokra
nawierzchnia drogi mi tego nie ułatwiła. Po chwili nasze auto zderzyło się z
tamtym. Usłyszałam tylko okropny huk, poczułam jak pasy bezpieczeństwa wpijają
mi się boleśnie w ciało. Zdążyłam tylko zobaczyć jak mój mąż pod siłą uderzenia
wypada na zewnątrz przez okno. Potem nagły, ostry ból i ciemność. Nicość… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Obudziłam się w
szpitalu, nie wiedząc gdzie się znajduję i co się stało. Leżałam w łóżku,
słyszałam miarowe pikanie jakiś urządzeń stojących obok. Przeróżne rurki i
przewody wychodziły ze mnie, ale coś mi nie pasowało tutaj. I wtedy
zrozumiałam… Byłam przywiązana do łóżka! Nie wiedziałam, dlaczego i co się
stało. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć. Ale… Nic z tego nie wyszło.
Przerażona rozglądałam się po pomieszczeniu, chcąc kogoś zawołać. Na początku
nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku, ale potem coraz głośniej wołałam. Po
chwili zjawiła się jakaś pielęgniarka. Zapytałam gdzie się znajduję, co się
stało i dlaczego jestem skrępowana, ponieważ nic nie pamiętam. Spojrzałam na
mnie i odpowiedziała, że to normalne przy takich obrażeniach i, że niedługo
wszystko powinno wrócić do normy. Potem uśmiechnęła się. Ale to chyba najgorszy
uśmiech jakiego mogłam doświadczyć. Nie było w nim ani krzty życzliwości. Był
tak sztuczny i wyuczony… Choć usta się uśmiechały, to oczy nadal były ponure,
bez wyrazu. Widząc tą nieudaną parodię na jej twarzy bałam się zapytać
ponownie, dlaczego jestem przywiązana. Przyglądałam się jej tylko badawczo.
Kobieta poprawiła mi rurki na ręce, sprawdziła wyniki na urządzeniach i
pospiesznie wyszła, rzucając przez ramię, że lekarz niedługo do mnie zajrzy i
odpowie na moje pytania. Czekałam na
niego chyba przez wieki. Zaczęłam odczuwać ból, więc chyba leki przestały
działać. Nie mogłam się ruszyć, ponieważ miałam złamaną rękę, nogę i kark
opatrzony w kołnierz. Próbowałam się skupić i przypomnieć sobie, co się stało.
Niestety moje wysiłki poszły na marne. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wreszcie pojawił się
lekarz. Z kamienną twarzą podszedł do mnie, poświecił mi po oczach latarką i
ogólnie zbadał. Grzecznie spełniałam jego prośby typu: „Popatrz na mnie” itp.
Gdy skończył, zapytał, czy pamiętam co się wydarzyło zanim się tutaj pojawiłam.
Odpowiedziałam, że nie… Pokiwał głową, powiedział, że to normalne przy takich
obrażeniach głowy i po chwili zwrócił się do mnie z pytaniem, czy pamiętam
cokolwiek ze swojej przeszłości… Więc zaczęłam opowiadać: </span></span><span style="line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Nazywam się Alice. Pochodzę z Grantsville, mieszkam w East Millcreek. </span></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;">- A czy masz rodzinę?- I tu się musiałam zastanowić… Po chwili różne
obrazy pojawiły mi się przed oczami… Ślub z Harry’m, narodziny Mike’a, kupno
nowego domu… Spojrzałam z przerażeniem na doktora. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"> - Gdzie jest Harry i Michael? Czy wiedzą, że jestem tutaj?- zasypywałam
lekarza pytaniami. A on kazał mi się uspokoić, gdy to zrobiłam spojrzał mi w
oczy i wymówił słowa: - Alice miałaś wypadek samochodowy… Twój mąż i syn byli w aucie z tobą. Robiliśmy
co w naszej mocy by ich uratować. Niestety…- głos mu się załamał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> Nagle poczułam okropny ból, jakby coś
rozsadzało mi czaszkę od środka. I wtedy zobaczyłam. Pamiętam kłótnię z mężem i
płacz małego. Widziałam jak auto z naprzeciwka wpada w poślizg, potem krzyk,
widok Harry’ego wypadającego przez przednią szybę. Potem ból i nic więcej. - Co się dokładnie wydarzyło?-
zapytałam, chrypiąc od płaczu. Nawet nie zauważyłam, kiedy łzy zaczęły płynąć
po moich policzkach. W głowie słyszałam tylko jedno zdanie: „Straciłam ich na
zawsze”. Nie mogłam w to uwierzyć, nie chciałam przyjąć tego do świadomości. - Jak to
się dokładnie stało?!?- podniosłam głos, zaczęłam szarpać się na łóżku. Lekarz
starał się mnie uspokoić, gdy to nie pomogło, wstrzyknął mi środek uspokajający.
Gdy już zaczął działać, a ja widocznie ochłonęłam zaczął: - Jechaliście autem, była burza. Kierowca jadący znad przeciwka stracił
panowanie nad kierownicą. Próbowałaś go wyminąć, ale niestety zderzyliście się.
Moc uderzenia była tak silna, że twój mąż wypadł przez przednią szybę, mimo że
miał założone pasy bezpieczeństwa… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- A co z małym Mickey’em?- byłam przerażona, jak to
mogło się wydarzyć? <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">- Robiliśmy co w naszej mocy, ale…- więcej nie
usłyszałam, bo zemdlałam. Tyle wystarczyło. Wiedziałam, że dwie najważniejsze
osoby w moim życiu zniknęły. Już ich nie zobaczę. Nigdy więcej. Ogarniała mnie
ciemność, pustka. Chciałam krzyczeć, płakać, zrobić sobie krzywdę cokolwiek, by
tylko przestać tak się czuć. Oni zginęli. Mickey i Harry. Prze ze mnie.
Pamiętam jak kłóciłam się z mężem, jak mały zaczął płakać… I moją ostatnią
myśl, a raczej błaganie. Żeby wreszcie zamilkli. Żebym miała święty spokój.
Boże co ja zrobiłam?!? Czułam łzy ściekające po mojej twarzy. To wszystko moja
wina… <i>” Mea culpa, mea culpa, mea maxima
culpa”</i>. Ciemność coraz bardziej mnie pochłania. Czułam smutek, ogromny
smutek. To moja wina! To wszystko moja wina…</span></span><br />
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> </span></span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;">Gdy znów
się obudziłam, znajdowałam się w innym pokoju. Nie było w nim żadnych okien.
Sztuczne światło lamp raziło boleśnie w oczy, które po chwili zaczęły łzawić.
Pikające maszyny, do których byłam wcześniej podłączona zniknęły. Pokój był
praktycznie pusty… Tylko łóżko, na którym leżałam, krzesło i jakaś szafka
naprzeciwko mnie, zamknięta na kłódkę. Całe moje ciało przeszywał tępy, pulsujący
ból. Czułam się zdezorientowana. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. To
pomieszczenie wcale nie wyglądało na szpital. Co najgorsze… Pasy nie zniknęły.
Nadal mnie oplatały, przez co czułam się jak w więzieniu. Wiedziałam, że coś
jest nie tak, tylko nie mogłam się dowiedzieć o co dokładnie chodziło. Przez to
miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. I nie podobało mi
się to</span><span style="font-family: '..', serif; line-height: 115%;">...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: '..', serif; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
<br />
<span style="color: blue;"><b> Siemka, siema, cześć! Dodaję następne opowiadanie. Tym razem w częściach... Na razie ta część nie jest za ciekawa w drugiej się akcja rozkręci, przynajmniej mam taką nadzieję... Ponieważ ostatnio mam problemy z weną. Jest mi przykro, bo ostatnio nie potrafię niczego napisać... Nic a nic. Trochę mnie to smuci. Ale cóż poradzić? To może przez to, że matury zbliżają się wielkimi krokami, a ja jestem coraz bardziej przerażona... Tsaaa. Anyway, dzięki, że czytacie, komentujcie jak najwięcej. Do następnego przeczytania!!</b></span><br />
<span style="color: blue;"><b> Black-Berry</b></span><br />
<span style="color: blue;"><b><br /></b></span>
<span style="color: blue;"><b><br /></b></span>
<span style="color: blue;"><b><br /></b></span>
<span style="color: blue;"><b><br /></b></span></div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-33234592512010053692015-01-04T12:29:00.001-08:002015-01-08T01:31:20.949-08:00Pocieszenie<div dir="ltr">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="line-height: 115%; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-family: inherit;"> Zima, chłód, ciemność.
Chęć ucieczki, wyrwania się stąd jest tak wielka. Słuchawki w uszach są jedyną
deską ratunku, która pozwala choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Czas
wlecze się niemiłosiernie. Gniew, bezradność, pustka wyciskają łzy z oczu.</span></span><br>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Czekam na przystanku,
jest późno, bardzo późno. Mam przy sobie tylko plecak i trochę pieniędzy, ale
już zdecydowałam… Nie wrócę tam. Już nigdy więcej. Nie da się ich uratować,
mimo że tak się starałam. Nadal nie mogę się pogodzić z ich losem. A kiedyś byli
to wspaniali ludzie. Niczego im nie brakowało, żyli razem, kochali się. A
teraz? Pijak i ćpunka. Pasożyty żyjące tylko po to, by zatruwać innym życie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Kiedyś miałam normalną,
wręcz wspaniałą rodzinę. Byliśmy szczęśliwi, przynajmniej tak mi się wydawało.
Potem przyłapałam mamę na wstrzykiwaniu sobie tego gówna w żyłę. Mówiła, że to
nic. Że jak zechce to przestanie, ale ja wiedziałam, że tak nigdy się nie
stanie. Później ojciec stracił pracę. Zaczynaliśmy popadać w biedę. Tata
kompletnie się załamał, zaczął pić. A ja musiałam przerwać naukę, całkowicie
zerwać kontakt z przyjaciółmi, aby pracować i utrzymać naszą rodzinę. Byłam
młoda i głupia. Łudziłam się, że może da się wszystko uratować, że wszystko
wróci do normalności. Jakże to naiwne...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Pewnego dnia wróciłam
późno z pracy. Wchodząc do naszego mieszkania usłyszałam straszną kłótnię. To
rodzice. Wbiegłam do domu i zobaczyłam pijanego ojca i naćpaną matkę. Krzyczeli
na siebie jak jeszcze nigdy. Wtedy tata pierwszy raz uderzył mamę...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Cóż można wywnioskować,
że potem było gorzej, znacznie gorzej. Kłótnie przybierały na sile. Bałam się
wracać do domu, ponieważ za każdym razem myślałam, że jak wejdę do mieszkania
zobaczę ojca mordującego matkę. Tak cholernie się bałam. Oczekiwałam najgorszego.
<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Niestety po pewnym
czasie to czego się tak bałam, ten koszmar okazał się rzeczywistością. Wróciłam
do mieszkania i to co zastałam przechodziło wszelkie wyobrażenia... Wszystkie
rzeczy rozrzucone po całym domu. Telewizor leżał na ziemi zniszczony. Z roślin
doniczkowych zostały szczątki. Najgorsza była cisza... Wszechobecna, mrożąca
krew w żyłach cisza. Niewyobrażalny strach, wywołujący okropne dreszcze.
Chciałam uciec, jak najszybciej uciec, niestety nie mogłam... Musiałam
dowiedzieć się co z rodzicami, choć tak strasznie się bałam. Musiałam to zrobić,
po prostu nie mogłam tak uciec. Przeszłam przez to pobojowisko i powoli
zmierzałam do pokoju, gdzie powinni być moi rodzice… <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Tego widoku już nigdy
nie zapomnę. Choć nie wiem jak bardzo chciałabym zapomnieć, nie potrafię
wyrzucić tego z pamięci...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Zamrugałam, wracając do
rzeczywistości. Znów znalazłam się na przystanku. Przy nodze leżał plecak z
rzeczami, które pośpiesznie spakowałam. Muzyka nadal dźwięczy w uszach. Można
by pomyśleć, że wszystko będzie już w porządku. Autobus nadjechał... Wsiadłam,
kupiłam bilet i zajęłam miejsce. Nie myślałam, nie czułam, nic mnie nie
obchodziło. Oparłam się o okno i chciałam zniknąć. Próbowałam się skupić na
słowach piosenki, niestety na nic to się nie zdało. Cały czas mam to przed
oczami… Ten widok nie chce zniknąć. Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie?
Jechałam autobusem, nawet nie wiem gdzie przenocuję. Miałam to gdzieś, chciałam
tylko uciec stamtąd jak najdalej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"> Miałam taki mętlik w głowie, że nawet
nie zauważyłam, że kierowca zgasił światła w autobusie. Byłam sama… Nikt więcej
nie wsiadał. Może gdyby się nad tym zastanowić byłoby to trochę dziwne, ale ja
nie zwracałam na to uwagi. Byle jak najdalej od tego piekła, już nigdy tu nie
wrócę. Mam gdzieś, czy ktokolwiek będzie mnie szukał. Marzę tylko, aby ktoś
mnie pocieszył. Pragnę, by ktoś spojrzał mi w oczy i powiedział, że będzie
dobrze. Dałam upust emocjom i łzy zaczęły spływać strumieniami po moich
policzkach. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"> Jechałam
dalej w nieznane… Światła w autobusie zgaszone, było tak ciemno i ponuro, że
nie mogłam niczego zobaczyć przez szybę. Tylko ciemność. Łzy nadal płynęły, muzyka
nadal grała. Pragnienie pocieszenia było tak wielkie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"> Nagle poczułam, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.
Najpierw poczułam radość z tego, że ktoś chciał mnie pocieszyć, ponieważ często
jest przydatne. Gdy człowiek jest załamany, ponieważ stało się coś złego. Często
czujemy smutek, ale przede wszystkim samotność. Przez to nie potrafimy jasno
myśleć, nie wiemy jak rozwiązać nasz problem. Wystarczy, że znajdzie się osoba,
która cię wysłucha, to od razu jest ci trochę lżej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">I myślałam, że
znalazłam taką osobę, ale po chwili zmroziło mi krew w żyłach. Siedziałam tam
jak sparaliżowana, czułam jak serce zaczyna mi coraz szybciej bić, by po chwili
prawie wyskoczyć z piersi. Oddech mi przyspieszył i stał się płytszy, chciałam
krzyczeć, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"> Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że
byłam jedynym pasażerem….</span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
</div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-38316141529522115742014-12-13T14:41:00.000-08:002014-12-13T14:41:55.882-08:00Niecodzienne przemyślenia...<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:RelyOnVML/>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 115%;">Jak wyobrażacie sobie
koniec świata? Pewnie większość z was ma przed oczami obraz apokalipsy Św.
Jana. Deszcz meteorytów, 4 jeźdźcy, czyli: Wojna, Głód, Choroba i Śmierć.
Pojawienie się diabła na Ziemi. Zagłada, katastrofa, zniszczenie, cierpienie,
strach, chaos… Można by wymieniać w nieskończoność, a tyle czasu nie mam. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 115%;">Pamiętam, jak w szkole
zachwycały mnie jakiekolwiek obrazy, wiersze czy inne teksty kultury o tym
motywie. Fascynowało mnie to, jak zwykły obrazek potrafi obudzić w nas
przerażenie. Dość wcześnie zaczęłam się zastanawiać nad tym. Uwielbiałam się
zaczytywać w książkach czy opowiadaniach o tej tematyce. Lubiłam obmyślać jak
mógłby wyglądać nasz koniec… Na samą myśl o tym dostawałam gęsiej skórki. Czy
to będzie jakaś zaraza i wszyscy zamienimy się w tgz. Zombie? Czy spadnie na
nas meteoryt? Czy przez zanieczyszczenia zabraknie nam tlenu i po prostu się
tutaj podusimy? Od zawsze snułam możliwe następstwa… Oraz obmyślałam plany
ratunku. Dzięki, którym bym przeżyła. Ja i ci, z którymi tą wiedzą bym się
podzieliła. Miałabym wtedy władzę, czułabym się jak jakieś bóstwo. Z drugiej
jednak strony gdyby ktoś dowiedział się, że posiadam taką wiedzę, mogłoby się
to dla mnie źle skończyć, ponieważ mogliby wyciągnąć ją ze mnie siłą, torturami
czy czymś podobnym, że aż strach pomyśleć. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; line-height: 115%;">Nie odbiegając od
tematu… Ostatnio zauważyłam, że kres świata może nadejść w najmniej oczekiwanym
momencie oraz, że gdy tobie kończy się świat dla innych może to być zwykły,
szary dzień, jak każdy inny, po prostu rutyna. Tak, więc istnieje wiele końców
a nie tylko jeden. Czy przez to mam rozumieć, że tak naprawdę jest kilka
światów? Jest kilka przestrzeni, rzeczywistości czy jak to nazwać… I każdy żyje
w swojej, choć obok mamy drugą osobę? Czy jednak wszyscy żyjemy w jednej rzeczywistości,
która podzielona jest na mniejsze części jakby bańki.. A co się stanie, gdy
dwie przestrzenie się zderzą? Połączą się w jedną, czy jedna zniknie wyparta
przez tą większą? A może oby dwie obumierają, aby powstała nowa? Czy mówiąc, że
czujemy się samotni oznacza to, że nie ma kogoś, z kim moglibyśmy dzielić tą
bańkę rzeczywistości? Co to może oznaczać? Czy czeka nas taka apokalipsa, jaką
opisał Łukasz Ewangelista? Czy istnieje tylko jeden koniec świata? Czy wszyscy
ludzie na Ziemi umrą? A jeśli tak, to, w jaki sposób? Czy nie pozostawimy po
sobie choćby śladu? A co stanie się z naszą planetą? Zostanie zniszczona czy
powstanie na niej jakaś nowa cywilizacja? Czy możemy temu zapobiec, czy to
nieuniknione?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 16.0pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: small;">Tak wiele pytań, tak mało
odpowiedzi… Najwybitniejsi filozofowie się nad tym wszystkim zastanawiają, więc
to nie jest dziwne, że ja, zwykła osiemnastolatka nie potrafię na nie
odpowiedzieć. Sama się dziwię, że w ogóle takie przemyślenia pojawiły się w
mojej, jakże niedoświadczonej, młodej i jeszcze dość niezapełnionej głowie. Ale
mam nadzieję, że pozostawiając po sobie te przemyślenia, na ogół strasznie
pokręcone, dziwne, może niezrozumiałe i niewytłumaczalne, odnajdą kiedyś
odbiorcę, który zrozumie tok mojego rozumowania i będzie w stanie wreszcie znaleźć
odpowiedź.</span><a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=7543756540241603174" name="_GoBack"></a></span></div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-85360476188445149142014-11-17T23:22:00.000-08:002014-11-17T23:23:45.355-08:00Bezsilność<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Bezsilność. To chyba najgorsze uczucie, jakie można
doświadczyć… Gdy widzisz jak najbliższej ci osobie dzieje się krzywda, a ty nie
możesz nic zrobić by uśmierzyć, choć częściowo, jej ból.Wszyscy próbują cię
pocieszyć, przecież jesteś tylko człowiekiem i nic nie możesz zrobić. I to
właśnie jest najgorsze. Pustka w środku, przez którą masz ochotę coś zniszczyć,
cokolwiek, nawet samego siebie, by tylko przestać to czuć. Wtedy zastanawiasz
się nad możliwymi i dość łatwymi sposobami na uwolnienie się od tego mętliku w
głowie.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Zaczyna się od książek… Najlepiej fantastyki, bo jest tak nie
podobna do rzeczywistości, że pozwala, choć na moment zapomnieć o całym bólu i
rozpaczy. Potem, gdy książki przestaną działać jest alkohol lub narkotyki. Zaczyna
się niewinnie. Przecież dopiero co zaczynamy, więc opanowuje nas lekki strach,
gdy słyszymy różne opowieści o przygodach z alkoholem lub z dragami. Ale też
uważamy, że one nas nie dotyczą, bo przecież my jesteśmy mądrzejsi, nie
popełnimy tego samego błędu… Usypiamy przez to naszą czujność, aż na jakiejś
imprezce, bodajże urodzinach kumpla lub po prostu jakiejś domówce przesadzamy z
ilością i szybko się kończymy.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Na początku jest świetnie… Humor się nam poprawia, jesteśmy
bardziej otwarci, odważniejsi. A gdy mamy już problem z utrzymaniem równowagi,
zaczynają się schody. Zaczynamy myśleć, że potrafimy i możemy wszystko, co w
rzeczywistości jest wierutnym kłamstwem. Czasami objawia się to niewinnie…
Zaczynamy z kimś flirtować, lub po prostu dajemy z siebie wszystko na
parkiecie, co przy problemach z trzymaniem pionu wygląda dość zabawnie. Ale
niektórym ten stan objawia się w znacznie gorszy sposób… Zaczynają być
agresywni, co kończy się kłótniami, bójkami i na koniec wyrzuceniem z klubu. Potem
bez pomocy „wspaniałych kumpli”, z którymi przyszedłeś na tę imprezę idziesz
sam ulicą… Do tego nie jesteś pewny, gdzie dokładnie się znajdujesz, bo kumpel
ogarnął jakąś imprezkę nawet nie wiesz u kogo. Po prostu idziesz chwiejnym krokiem
przed siebie.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">W czasie tej wędrówki nie raz pewnie musiałeś zrobić sobie
postój, ponieważ dokuczające zawroty głowy zaczynają dawać się we znaki i
często kończy się to zwróceniem tego i owego w pobliskie krzaki lub po prostu
na chodniku, gdy już nie masz siły się gdzieś ukryć.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Później zaczynasz czuć wyjątkowe znużenie, chcesz tylko
gdzieś usiąść i odpocząć, ewentualnie się przespać. Niestety… Całkiem się
zgubiłeś, nie wiesz co to za ulica ani jak znaleźć jakiś kąt, gdzie by można
było wypocząć. Więc poruszasz się dalej, szukając. Wreszcie, gdy już zmęczenie
bierze górę, postanawiasz usiąść przy jakiejś ścianie, drzewie czy cokolwiek i
odpocząć. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w nocy zapowiadali przymrozki.
Więc gdy tak siedzisz, zastanawiasz się nad sensem życia lub nad tym, dlaczego osoba,
którą kochasz musi tak cierpieć, dlaczego akurat ona musiała tak ciężko
zachorować, przez co sam czujesz niemożliwy ból, więc zacząłeś szukać sposobów
by oderwać się od rzeczywistości. Sen jest już naprawdę bliski… Telefon, rozładowany,
leży gdzieś głęboko schowany lub w ogóle zapomniałeś go wziąć. Oczy zaczynają ciążyć,
chłód doskwierać. Mówisz sobie, że przymkniesz oczy na moment, by <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>tylko się ogarnąć, tylko na chwilę…</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Potem nad ranem jakiś przechodzień zauważa sylwetkę w kącie.
Tak to ty tam leżysz. Leżałeś przez całą noc. I jeśli będziesz miał szczęście
podchodzi do ciebie. Sprawdza co się stało… A ty już dawno nie oddychasz.
Jednak spałeś dłużej niż chciałeś i już się nie obudziłeś. Później tylko
policja, karetka, sekcja zwłok, która potwierdza zgon z wychłodzenia organizmu.
Jeśli uda im się zidentyfikować zwłoki masz pogrzeb i tyle. Koniec.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Jest niestety jeszcze druga strona, już nie tak kolorowa… Gdy
przechodzień pomyśli, że to tylko jakiś ubrudzony menel, który się upił i
przejdzie obok… Zanim ktoś zrozumie, że już nie żyjesz może minąć jakieś parę
dni, a nawet tygodni, gdy ciało będzie mało widoczne. Jakiś menel zabiera ci
portfel z pieniędzmi i dokumentami. Zanim cię znajdą, twoje ciało zaczyna już
gnić i mogą się do ciebie dobrać szczury i inne stworzonka z pobliskiego
śmietnika… Gdy już zaczynasz śmierdzieć, ktoś cię odnajduje i ta sama śpiewka…
Policja, ale już nie karetka tylko zakład pogrzebowy. Nikt nie może potwierdzić
twojej tożsamości, bo przecież nie masz przy sobie dokumentów, a twarz jest
zdeformowana przez stołujące się na niej szczury. Potem zakopują twoje ciało w
bezimiennym grobie i tyle.</span><br />
<span style="line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%;">Rodzina i znajomi nie wiedzą co się z tobą stało i
prawdopodobnie już się nie dowiedzą. A miała to być tylko mała imprezka… By
zapomnieć na chwilę o tej bezsilności… By wreszcie jakoś żyć. A przez własną
głupotę i egoizm doprowadziliśmy do tego, że nasi bliscy czują się bezsilni, ponieważ
nie mogą się dowiedzieć co się z nami stało. Tak właśnie zamyka się błędne
koło. Do tego może doprowadzić bezsilność…<span style="font-size: 16pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-471320672513554162014-10-29T09:42:00.001-07:002014-10-29T09:47:45.114-07:00Obojętność<div style="text-align: left;">
<span style="color: red; font-size: large;"><b>UWAGA! Opowiadanie nie jest dla wszystkich ;x Zawiera dość drastyczne opisy...</b></span><br />
<br />
Dlaczego ludzie muszą być tak irytujący? Te ciągłe użalanie się nad sobą, mówienie i roztrząsanie swoich problemów. A gdy wydarzy się jakaś katastrofa na skalę światową? Może powódź, erupcja wulkanu, wybuch bomby? Ach, co za okropność! Biedni ludzie... Napieprzamy o tym całymi dniami i tygodniami. Cóż za tragedia! Ale nie ruszają się, by choć w odrobinie im pomóc. Co to, to nie... Nie ucierpiała moja rodzina, więc po co coś robić dla nieznajomych?</div>
<div style="text-align: left;">
Z ludźmi tak jest, że gdy chodzi o nich samych to roztrząsają i wyolbrzymiają wszystkie problemy do granic możliwości, ale gdy tuż przed ich nosami np. sąsiad znęca się i terroryzuje swoją żonę i dzieci, to nikt tego nie zauważa.</div>
<div style="text-align: left;">
Ostatnio natrafiłam na wiadomości w telewizji- istna skarbnica tragedii, katastrof i innych tego typu informacji. Wracając do tematu... Mówiono tam o 14-letniej dziewczynce i jej matce, które zostały okrutnie zgwałcone i zamordowane przez własnego ojca i męża. Dziwię się tylko, że jeszcze nie pokazują zdjęć z miejsca zbrodni zrobionych przez śledczych.</div>
<div style="text-align: left;">
Emitowano wywiad z rodziną i sąsiadami tej nieszczęsnej rodziny. Wszyscy mówili tylko, że nie mogą uwierzyć, bo była to taka dobra i szczęśliwa rodzina. Tak się kochali... A tego mordercę określali jako dobrego i miłego dla wszystkich człowieka.</div>
<div style="text-align: left;">
"Zawsze się uśmiechał i mówił Dzień dobry. Nie mogę uwierzyć, jak taki miły człowiek mógł coś takiego zrobić"- mówiła pewna staruszka. Od kiedy to ludzi ocenia się po tym, czy mówią komuś "Dzień dobry"? Nie mogła w to uwierzyć?</div>
<div style="text-align: left;">
Po dłuższym śledztwie i sekcji zwłok ofiar okazało się, że matka i córka przez około 2-3 tygodnie były skrępowane i zamknięte w starej szopie na działce. Bez jedzenia czy wody. Gdy "kochający mąż i ojciec" wracał z pracy, znęcał się nad nimi, bił je, gwałcił i wymyślał coraz to bardziej wyszukane sposoby zadawania bólu... Wyrywanie paznokci, łamanie kości żeber, rąk i nóg. Oraz inne rzeczy, o których nawet boję się wspomnieć. Oczywiście wcześniej zaszył im usta, aby nie mogły krzyczeć, czy wezwać pomoc. Oczy zostawił im otwarte, by mogły chłonąć każdą nieskończoną minutę niewyobrażalnego cierpienia.</div>
<div style="text-align: left;">
Najpierw zajął się matką, a swoją żoną. Pierwsze co zrobił to rozprucie jej brzucha i powieszenie jej zwłok na własnych jelitach w pobliskim lesie, Córką zajął się następnego dnia... Oszalała z cierpienia, na które musiała patrzeć, już nie próbowała się bronić.</div>
<div style="text-align: left;">
"Była jego aniołkiem, oczkiem w głowie..."- jak stwierdziła jedna kobieta z rodziny mordercy. Bardzo trafnie to ujęła... Ponieważ ten potwór odciął dziewczynce z pleców płaty skóry, tak gdy się je podciągnęło w górę, a potem naciągnęło, by wyglądały jak skrzydła. Skrzydła anioła... Upadłego anioła, zsyłającego tylko ból, strach i cierpienie. Utrzymywał ją cały czas w przytomności, aby mogła poczuć, że staję się czymś wyjątkowym.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobietę znaleziono po 5 dniach od zgłoszenia ich zaginięcia. Zrobiła to zaniepokojona babcia dziewczynki i matka zamordowanej kobiety. Ofiara wisiała tam, na drzewie "patrząc" w niebo, lecz go nie dostrzegając, ponieważ ten psychopata wydłubał jej oczy, których resztki znaleziono później w jej żołądku. Musiał ją nimi nakarmić... A jej na wpół zjedzone przez leśne zwierzęta zwłoki były niczym w porównaniu z tym co znaleziono potem...</div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczynka wisiała naga pod dachem szopy z rozłożonymi "skrzydłami". Jej ciało pokryte było nacięciami, które tworzyły rozmaite, krwawe wzory. Oczywiście zaszyto jej usta, a oczy również znaleziono u niej w żołądku. Tak samo jak u jej matki. Jej twarz skierowana była idealnie w stronę drzwi wejściowych, a ręce ustawione tak jakby leciała po wchodzącego do pomieszczenia, aby go złapać w swoje zakrzywione jak szpony palce.</div>
<div style="text-align: left;">
Podobno pierwszy funkcjonariusz, który tam wszedł, zaczął krzyczeć... I nie przestał póki nie zamknęli go w zakładzie psychiatrycznym i nie podali mu leków. Potem siedział w kącie swojego pokoju, skulony i wpatrując się w dal mamrotał: " Anioły", "One przyjdą po nas". Biedny człowiek... Można go zaliczy jako następną ofiarę "Upadłego" jak go nazwano.</div>
<div style="text-align: left;">
Nasi wspaniali funkcjonariusze oczywiście nie złapali mordercy. Zbiegł i ukrył się, nie potrafią go odnaleźć. Całe miasto drży teraz ze strachu.. Rodzice boją się o swoje dzieci . Nikt nie wie, czy ON
znów zaatakuje. To jego jedyna zbrodnia? A może znów zamorduje? Nie wiadomo czego
się po nim spodziewać. Dobrze, że ludzie nie znają szczegółów co do tej
masakry. Ale i tak są przerażeni. Żaden mieszkaniec już nigdy nie będzie
spoglądać na świat, czy ludzi tak samo. Po paru miesiącach sprawa ucichnie,
większość o niej zapomni. Ludzie wrócą do normalnego trybu życia.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
Ale nie ja… Ja
nigdy o tym nie zapomnę. Nie wymarzę tych przerażających obrazów, choćbym nawet
chciała… A nie chcę tego zrobić. Ciekawi was pewnie dlaczego? No cóż… Moim
zdaniem powinno się pamiętać, do czego zdolny jest inny człowiek. Ta wspaniała,
myśląca istota. Władca świata, która podobno jest lepsza od zwierząt, góruje
nad nimi. Jest to przecież zwykłe , wierutne kłamstwo. Prawda jest taka, że
zwierzęta zabijają, bo muszą. Robią to dla pożywienia. Albo one zabiją, lub
ktoś zabije je. Tak zostały stworzone, to jest ich instynkt. A ludzie? Ehh…
Ludzie. Niezwykłe istoty, które zabijają, by zdobyć kawałek ziemi, bo należy
się im. Ale to jeszcze nic. Ciekawszą rzeczą jest zabijanie dla samej
przyjemności. Kto kiedykolwiek nie myślał o planie zabicia jakiejś osoby,
której się nienawidzi? Pewnie prawie każdy. Przecież to normalne… Nic dziwnego
w tym nie ma. Robi to każdy. Ale gdy już nasze plany i myśli przeistaczają się
w rzeczywistość. Gdy się urzeczywistniają, wtedy pojawia się problem. Nazywamy go mordercą, psychopatą, zwierzęcia (choć
właśnie to określenie jest tylko obelgą dla nich). A przecież ta osoba posunęła
się tylko jeden krok więcej do przodu. Nikt nie dostrzega jak wąska jest
granica między normalnością, a chorobą psychiczną. Czy nikt tego nie zauważa?
Czy jesteśmy już tak bardzo ograniczeni? Mówimy na siebie istoty myślące, ale
czy naprawdę tak jest? <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
W znacznej
części naszego życia prowadzimy się nie logiką, czy nawet instynktem. Prowadzą
nas tylko i wyłącznie emocje, nad którymi czasami nie da się zapanować. To
właśnie przez nie ludzie często przekraczają granicę. Myślicie teraz pewnie, to
nie prawda, przecież taki psychopata niczego nie odczuwa. Żadnych wyrzutów
sumienia, nic. Mylicie się... Każdy coś odczuwa. Tylko, że osoby chore
psychicznie potrafią skupić się na danym, jednym odczuciu. Np. morderca odczuwa
radość, wręcz euforię, gdy może zabić. Resztę emocji takich jak: strach, czy
właśnie poczucie winy są tłumione tak mocno, że prawie ich nie odczuwają. Gdy
tylko dana osoba zabije już kogoś, najczęściej jest tak, że chcąc znów poczuć
tak silne emocje, robi to znów. Taka forma uzależnienia… Nasze ciało, mózg
uzależnia się od tego i nie przestanie męczyć póki nie dostanie tego czego
chce. Ale i tak zaspokojenie uzależnienia jest tylko chwilowe. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
Tak, więc pora
zakończyć tą dość dziwną wypowiedź. Wiem, że jest tu wiele nie skończonych
wątków, ale przynajmniej da wam to do myślenia. Wreszcie się zastanowicie, nad
tym co nas otacza. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
A właśnie… Zastanawiacie się skąd wiedziałam, tyle o tamtej
zbrodni? To proste… <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
Upadły nie miał jednego dziecka… Miał jeszcze jedną córkę,
która jeszcze w wieku młodzieńczym wyprowadziła się i zerwała z nimi kontakt.
Aż do teraz… Po tylu latach, wróciłam do rodzinnej miejscowości… Aby go
odnaleźć. Gotowa zadośćuczynić mojej biednej siostrzyczce. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Czas dokonać zemsty.<o:p></o:p></div>
</div>
</div>
Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-90060426073246928622014-06-06T06:02:00.003-07:002015-02-07T14:00:37.734-08:00Pustka To wydarzyło się tak szybko... Szybciej niż jedna myśl. Szłam sobie ulicą, słuchając muzyki. Byłam w świetnym humorze, jak nigdy. Wszystko zaczynało się układać. Rodzice zaczęli się dogadywać, co już było wielkim wyczynem. Przed rozwodem kłócili się praktycznie cały czas, a po już więcej się do siebie nie odezwali. Pamiętam jak musiałam przenosić się co tydzień z jednego domu do drugiego. To było okropne.. Nie potrafiłam wytrzymać tej okropnej ciszy. Jakbym nie istniała. Żadnego: "Cześć! Jak tam w szkole?". Czułam się samotna, bardzo samotna. A gdy wreszcie rodzice przypomnieli sobie, że istnieje takie coś jak mowa, to najczęściej była jakaś wiadomość do przekazania jednemu rodzicielowi od drugiego. Jakby nie wiedzieli, że istnieje takie urządzenie jak telefon! Dobra, już nie musieliby do siebie dzwonić, ale przynajmniej napisać SMS to chyba nie takie trudne, co? I zrozum tu człowieka... Ale nie ważne.<br />
Właśnie szłam na spotkanie z nowym kolegą. Cieszyłam się, bo miałam nadzieję, że nasza znajomość przekształci się w związek... On jest naprawdę wyjątkowy. Przystojny, mądry, po prostu ideał. Rozumiał mnie jak mało kto. Wiedział co przeżywam przez rozwód rodziców i cały czas mnie wspierał. Myślę, że się w nim zakochałam i właśnie dzisiaj chciałam mu to powiedzieć... Bałam się, jak cholera, ale miałam nadzieję, że on czuje to samo. Gdyby odwzajemnił uczucie byłabym najszczęśliwszą osobą jaką znam. Ale to nie jest ważne.<br />
Szłam, więc na spotkanie z Xavierem, aby porozmawiać z nim i wyznać mu co czuję. Mieliśmy spotkać się przed parkiem. Byłam już prawie na miejscu. Zauważyłam, że Xav stoi przed bramą. Pomachałam mu, a on odwzajemnił gest. Wystarczyło, że przejdę przez ulicę, jeszcze jakieś 50 metrów i już stoję obok niego. Niby nic, ale niestety akurat zza rogu wyjechał samochód, gdy ja właśnie przechodziłam przez pasy. Auto z wielką prędkością zbliżało się w moim kierunku. Nie minęło 5 sekund, gdy usłyszałam pisk opon, poczułam nagły i ostry ból, krzyk Xaviera, a potem nic. Pustka, nicość. Rozpływałam się w niej. Pochłonęła mnie całkowicie. Nie czułam i nie myślałam, tylko byłam, a może właśnie nie? Jakbym była jednocześnie materialna, ale i nierzeczywista. Wiedziałam jedno i tylko ta myśl chodziła mi po głowie. Umarłam. Straciłam wszystko na czym mi zależało. Rodziców, Xaviera...<br />
Trwałam tak może parę minut, może godzin lub dni. Nie mam pojęcia, straciłam poczucie czasu. Chciałam krzyczeć, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust, chciałam też płakać, ale to na nic. Byłam przerażona, samotna i opuszczona. Nigdy się tak nie czułam, a najgorsze było to, że nic nie mogłam z tym zrobić. Ta bezczynność doprowadzała mnie do szału. Patrzyłam, ale widziałam tylko ciemność, próbowałam słuchać, ale słyszałam tylko ciszę. Tylko, że to był ten okropny, mrożący krew w żyłach rodzaj ciszy. Zaczynałam popadać w obłęd.<br />
Kiedyś wierzyłam, że istnieje coś po śmierci. Może Niebo, albo coś podobnego jak reinkarnacja, teraz poznałam przerażającą prawdę. Po śmierci nie ma nic. Tylko Pustka. Nie potrafię dokładnie opisać czy naprawdę coś odczuwałam, czy to wszystko to zły sen. Nie wiedziałam w co wierzyć.<br />
Myślałam, że od wypadku minęła wieczność, że już nigdy nie zobaczę nieba, gwiazd. Nie usłyszę śpiewu ptaków. Prze to czułam jeszcze większą bezsilność. Zaczynałam wariować. Chciałam się samo okaleczyć, tylko po to, aby coś poczuć. Ale nic się nie wydarzyło. Tylko Pustka. Pragnęłam, aby się stąd wydostać, zrobić coś, aby To się skończyło. Nie chciałam więcej tak cierpieć. To było zbyt dużo dla mnie. Byłam za słaba na taki ból. Nie potrafię, po prostu nie potrafię.<br />
Zastanawiałam się, co takiego złego uczyniłam, że mnie tak surowo ukarano. Dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja musiałam znosić takie tortury?<br />
Gdy już prawie przekroczyłam granicę szaleństwa coś się stało... Poczułam... Coś poczułam. Na początku nie potrafiłam tego nazwać. Przestraszyłam się. Potem przypomniałam sobie słowo, którego zapomniałam. <i>Kropla</i>. Poczułam jakby jakaś kropla spadła na mój policzek, później druga i trzecia... Następne usłyszałam szloch. Ktoś płakał. Nie rozumiałam co się dzieje.<br />
Nagle jasne światło oślepiło mnie boleśnie. Zaczęło mnie wciągać, a ja bałam się, że za chwilę spłonę w tym świetle. Jednak nic takiego się nie stało. Nadal widziałam to światło, więc chciałam zasłonić sobie oczy. Ku mojej radości udało mi się. Powoli zaczęłam odzyskiwać jasność widzenia... Usłyszałam też miarowe pikanie jakiejś maszyny.<br />
Gdy już zaczęłam widzieć, rozejrzałam się. Byłam w jakimś pokoju. Leżałam na łóżku. Z ręki wystawała mi jakaś rurka, a do klatki piersiowej miałam doczepione kabelki. Zastanawiałam się gdzie jestem i co się stało, ale z przemyśleń wyrwał mnie jakiś szloch. Obok mnie siedziała jakaś osoba, która płakała. Twarz miała ukrytą pod dłuższymi włosami, pochylała się obok mnie i opierała o moje ramię. To był chłopak. Zauważyłam, że trzyma moją dłoń w swojej. Nie wiedziałam kim jest, ani dlaczego płacze, ale chciałam go pocieszyć. Może też był w tym okropnym miejscu co ja? Gdy przypomniałam sobie o tym okropnym miejscu mimowolnie ścisnęłam jego dłoń. A on nagle przestał szlochać. Podniósł głowę. Teraz mogłam zobaczyć jego twarz. Był to przystojny chłopak i pięknych oczach. Kogoś mi przypominał... Musiałam go znać... To był... Zaraz... Xavier! O Mój Boże to Xavier!<br />
- Xavier!- krzyknęłam, a chłopak patrzył na mnie z mieszaniną szoku i wielkiego szczęścia na twarzy.<br />
- Zoey! O Mój Boże! Obudziłaś się! Boże!- chłopak znów zaczął płakać, ale tym razem ze szczęścia.<br />
- Xavier, powiedz mi co się stało? Jak tu się znalazłam?-<br />
- Mieliśmy się spotkać, a ty przechodziłaś przez pasy i jakiś wariat cię potrącił, a ja nie mogłem nic zrobić. Przyjechała karetka, a ty zapadłaś w śpiączkę. Lekarze nie dawali ci żadnych szans...- przerwał, spuszczając wzrok. Zaczynałam sobie wszystko przypominać. Spotkanie, to co chciałam mu wyznać, samochód pędzący w moją stronę, ból i Pustkę.<br />
- Xavier? Jak długo spałam?- ścisnęłam go za rękę, a on odwzajemnił gest.<br />
- Około miesiąca- powiedział, przygryzając wargę. Coś ukrywał, zawsze przygryza wargę, gdy coś ukrywa... Byłam o tym przekonana.<br />
- Nie mówisz całej prawdy... Co się ze mną działo przez ten czas? Gdzie są moi rodzice?- chciałam wstać, ale Xavier mnie powstrzymał.<br />
- Są w domu... Odpoczywają- powiedział.<br />
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pierwsze pytanie. Co się ze mną działo?- spojrzałam mu w oczy.<br />
- Mówiłem, że było z tobą bardzo źle... Przez pierwsze 3 dni w ogóle nie reagowałaś na żadne bodźce. Lekarze nie dawali ci, żadnych szans, ale potem coś się stało... Krzyczałaś. Przeraźliwie krzyczałaś i nie mogliśmy cię uspokoić. Lekarze nie wiedzieli co się dzieje. Nigdy nic podobnego się nie wydarzyło. Gdy już nie miałaś siły krzyczeć, po prostu leżałaś, płacząc i patrząc pusto w przestrzeń. Znów nic do ciebie nie docierało. Twoi rodzice byli na skraju załamania nerwowego. Nie mogli patrzeć jak cierpisz, więc lekarz kazał im wrócić do domu, aby odpoczywali. Mieli się zjawić jeśli się obudzisz... Tylko ja przychodziłem do ciebie codziennie, ale to nie koniec. Dwa tygodnie temu zaczęłaś się drapać po ręce, aż do samej krwi. To było przerażające. Niektóre pielęgniarki myślały o wezwaniu egzorcysty. Lekarz próbował ci to opatrzyć, ale za każdym razem rozrywałaś opatrunek i drapałaś się dalej. Po ok. tygodniu rana zamieniła się w stup. Niestety będziesz ją miała już na zawsze, ale najgorsze jest to, że ta rana to...- urwał.<br />
- Co? Powiedz!- byłam przerażona. Jak mogłam się okaleczyć? Przecież w Pustce nie mogłam nic zrobić.<br />
- Napis... Rana jest napisem. Wydrapałaś go sobie na przedramieniu- spojrzałam na rękę, dopiero teraz zauważyłam opatrunek. Powoli go zdjęłam i gdy zobaczyłam ranę maszyna stojąca obok zaczęła coraz szybciej pikać. To było moje serce... Waliło jak oszalałe. Na moim przedramieniu wydrapałam dość głęboką ranę, która układała się w jedno zdanie. Zdanie, które zmroziło mi krew w żyłach. Brzmiało:<br />
<i>" Zabierzcie mnie stąd!"</i>. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe?<br />
- Zoey! Uspokój się, proszę. Dopiero co się obudziłaś, a nie chcę cię stracić drugi raz- Xavier spojrzał na mnie przestraszony. Pokiwałam głową i uspokoiłam łomoczące serce. To było okropne! Nadal nie rozumiałam, jak się tam znalazłam. I co to była ta Pustka? Nazwałam ją tak, ponieważ nie ma lepszego słowa w ludzkiej mowie na określenie tego miejsca gdzie byłam.<br />
Reszta to już historia... Xavier zadzwonił po rodziców. Przyjechali natychmiast. Nie posiadali się ze szczęścia, widząc mnie wybudzoną ze śpiączki. Lekarze zrobili mi badania, a gdy, ku ich wielkiemu zdziwieniu okazały się znakomite, wypisali mnie na drugi dzień.<br />
Xavier po pewnym czasie wyznał mi, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, ale bał się mojej reakcji. Powiedziałam mu, że czuję to samo. Teraz jesteśmy parą. Spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu.<br />
Rodzice są w jeszcze lepszych stosunkach. Można powiedzieć, że są "prawie" przyjaciółmi. Moja niedoszła śmierć zbliżyła ich do siebie.<br />
A ja żyję i jestem szczęśliwa. Choć Pustka mnie zmieniła. Zostawiła po sobie głębokie rany, które chyba już nigdy się nie zagoją. Przypominałam sobie to przez co przeszłam gdy byłam TAM, gdy tylko spojrzałam na napis wyryty na mojej ręce. "Zabierzcie mnie stąd!". Czasami przeżywam ten koszmar od początku we śnie, wtedy budzę się w nocy z krzykiem. Ale wiem, że to już nigdy się nie powtórzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Takiego cierpienia nie życzyłabym nawet najgorszemu wrogowi. Pustka cię pochłania, zabiera cząstkę ciebie i nigdy jej nie oddaje. A ty przez resztę swojego życia będziesz żył z tymi okropnymi wspomnieniami i uczuciem, że coś ci odebrano, że czegoś ci brakuje, ale już nigdy się nie dowiesz czego...Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7543756540241603174.post-16852277953141984452014-03-19T09:44:00.001-07:002015-02-16T13:51:27.923-08:00Greet Death like an old friend<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Yyrg4haQOdNK2jamx2FVzsoYw9WxSDTdkTffBXAJtgVjWI7zXM6O9LK5-88sriYXZ3IPGd4gZtC-yxGwboy-Kza53pqiLx4Fm190feJCtuU3x1Vwh2OLqXDM1RiGxT0pxOmyh9WhmVw/s1600/Darkness.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Yyrg4haQOdNK2jamx2FVzsoYw9WxSDTdkTffBXAJtgVjWI7zXM6O9LK5-88sriYXZ3IPGd4gZtC-yxGwboy-Kza53pqiLx4Fm190feJCtuU3x1Vwh2OLqXDM1RiGxT0pxOmyh9WhmVw/s1600/Darkness.png" height="150" width="200" /></a> Ciemność. Całkowita, nieskończona ciemność, która mnie otacza. Mimo prób nie mogę niczego zobaczyć. Siedzę skrępowana na zimnej, wilgotnej ziemi. Nie wiem gdzie jestem, boję się. Czuję zapach stęchlizny, lekki zapach rozkładu wywołujący u mnie mdłości. Ale co najgorsze wyczuwam zapach śmierci, który z każdą chwilą się nasila. Straciłam poczucie czasu, nie jestem pewna czy siedzę tu 5 minut, czy 5 godzin. Więzy uwierają mnie w nadgarstki, starte prawie do krwi nieudolnymi próbami uwolnienia się.<br />
Ale jest coś gorszego. Pozostawienie mnie ze świadomością rychłej śmierci. Tylko nie wiem kiedy ona nastąpi. Ta niepewność zżera mnie od środka i nie chce zniknąć. W oddali słyszę kapiącą wodę... Jedna kropla, dwie, trzy... Poza tym nie słyszę nic. Nawoływania nic by nie dały, więc nawet ich nie wszczęłam. Wilgoć daje mi się coraz bardziej we znaki. Dreszcze przeszywają moje ciało. Zaczynam coraz bardziej odczuwać oznaki siedzenia w jednej pozycji przez dłuższy czas. Czuję mrowienie, które pojawiło się w moich nogach i rękach, ale więzy powstrzymują mnie przed zrobieniem jakiegokolwiek ruchu. Nie jestem pewna czy to przez strach, czy przez obrzydliwy zapach rozkładu, który przez wyostrzenie się moich zmysłów stał się nie do zniesienia, nie potrafiłam złapać tchu. Próbuję się uspokoić, ale udało mi się to na tyle, że mogę tylko płytko oddychać.<br />
Zaczynam coraz bardziej drżeć z zimna. Ubrana w szorty i T-shirt powinnam tutaj paść na wychłodzenie. Gdyby było jeszcze o parę stopni zimniej, to z moich ust zaczęłyby wydostawać się obłoki pary. Nie czuję rąk i nóg, jakbym ich już nie miała. Przed oczami zaczynają mi przemykać wszystkie wspomnienia. A wszystko zaczynało się tak dobrze...<br />
Pierwszy dzień wakacji, ciepło, bezchmurnie, po prostu idealnie. Wstałam później niż zwykle. Wspominając imprezę, na którą poszłam ze znajomymi ze szkoły, aby uczcić jej zakończenie. Czułam się fantastycznie... Nic nie zapowiadało takiej tragedii, no prawie. Gdy jadłam śniadanie mój telefon rozdzwonił się. Po chwili odebrałam. To był Luc Shade. Poznałam go jakiś czas temu, z opowiadań koleżanek ze szkoły. Nic nie zapowiadało, że poznamy się bliżej. On popularny, starszy o 3 lata, tajemniczy przystojniak, który był marzeniem każdej nastoletniej dziewczyny. Ja, zwykła 18-letnia, "niewidzialna" dziewczyna,<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZOjhV-NYYW4trraXMq7mm_NiSQ4X2ieZtWK4rP7KmftWf-orSUQ4xmWaJT0LHgc_s96KRyO4krUGRULVuemfQ9muN5__QtXXmXyWzPR2BB2OSX6BfjTppwkahjF8moMhtAf-Y4dfHQ0M/s1600/0001SCMKQ39Y4N0Y-C116-F4.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZOjhV-NYYW4trraXMq7mm_NiSQ4X2ieZtWK4rP7KmftWf-orSUQ4xmWaJT0LHgc_s96KRyO4krUGRULVuemfQ9muN5__QtXXmXyWzPR2BB2OSX6BfjTppwkahjF8moMhtAf-Y4dfHQ0M/s1600/0001SCMKQ39Y4N0Y-C116-F4.jpg" height="125" width="200" /></a>która dopiero się wprowadziła. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że podszedł do mnie w clubie. Przegadaliśmy całą imprezę. Nie chciałam sobie robić nadziei, powtarzając, że jest on pewnie tępym osiłkiem lub coś w tym stylu, ale jak się myliłam! Podczas rozmowy z nim czułam jakbym znała go od wieków. Jakbyśmy byli <br />
starymi przyjaciółmi. Od razu zauważyłam jego wyjątkowe, błękitne oczy... Mimo dość młodego wieku jego oczy wskazywały, że dużo już przeżył i, że to wcale nie było piękne życie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOiTAA7WwhRZYhMCymMSfj4QfaP6V4wl1XZe9ikyoBc1mrCttbZhbeQJEE1npk46kyYDB9Ry8rqjADqB4HEMQ0d62TW4wm_u_qjetU04IxNn8F_1ruLFzQd3mQlFSbdqZrrA0RoGiQcuc/s1600/tumblr_mw5p790GdJ1spdthso1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOiTAA7WwhRZYhMCymMSfj4QfaP6V4wl1XZe9ikyoBc1mrCttbZhbeQJEE1npk46kyYDB9Ry8rqjADqB4HEMQ0d62TW4wm_u_qjetU04IxNn8F_1ruLFzQd3mQlFSbdqZrrA0RoGiQcuc/s1600/tumblr_mw5p790GdJ1spdthso1_400.gif" height="84" width="200" /></a> Odprowadził mnie do domu. Myśl o naszym pocałunku była dla mnie zbyt ciężka. Łzy zaczęli mi spływać po policzkach. Nie mogłam ich wytrzeć, więc spływały powoli po twarzy i spadały na ziemię. Teraz pewnie Luc zastanawia się gdzie jestem i dlaczego nie odpowiadam na telefony od niego. Ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak dziwna była nasza ostatnia rozmowa...<br />
- Cześć! Yym... Jak się masz? zapytał nieśmiało.<br />
- Hej! Świetnie. Wspaniale się wczoraj bawiłam- uśmiechnęłam się do telefonu. Porozmawialiśmy chwilę o niczym, zauważyłam, że był trochę spięty. Po chwili Luc odezwał się:<br />
- Cieszę się, że spotkałem cię wczoraj. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej i wspaniałej osoby jak ty- zdałam sobie sprawę, że trochę się speszył tym wyznaniem, ale nie bardziej niż ja. Kompletnie odebrało mi mowę.<br />
- Nemi jesteś? Halo?!-<br />
- Jestem! Przepraszam, trochę mnie zaskoczyło to wyznanie...- nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.<br />
- Rozumiem. Nie będę się narzucał...- powiedział zawiedziony i prawie się już rozłączył.<br />
- Nie! Czekaj!- krzyknęłam spanikowana do telefonu, nie mogę stracić takiej okazji.<br />
- Tak?- udało się.<br />
- Nie dałeś mi dokończyć... Też się cieszę, że cię spotkałam i mam nadzieję, że nasze wczorajsze spotkanie i będzie ostatnim- odpowiedziałam szczerze. Przez chwilę zapanowała krępująca cisza.<br />
- Oczywiście, że nie było to nasze ostatnie spotkanie. Ale... Yhmmm... Mógłbym mieć do ciebie prośbę?- zapytał lekko ochrypłym głosem.<br />
- Jasne...- odpowiedziałam zaciekawiona.<br />
- Nie wychodź dziś z domu... Proszę cię. Pod żadnym pozorem nie wychodź z domu- poprosił poważnym tonem. Bardzo mnie to zaskoczyło.<br />
- Ale dlaczego mam nie wychodzić z domu?- zapytałam. Może się przesłyszałam?<br />
- Nie mogę ci powiedzieć, ale proszę zrób to, o czym ci mówiłem. Nie wychodź z domu- wykręcał się. Widać było, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że Luc jest zbyt idealny. Musiało coś być z nim nie tak. I oczywiście to mnie spotkało. Shade nadal czekał na moją odpowiedź.<br />
- Dobrze. Nigdzie nie wyjdę, nie ruszę się z domu- skłamałam lekko przestraszona. Usłyszałam, że brunet wzdycha z ulgą.<br />
- Cieszę się, że mnie posłuchałaś. Za jakiś czas się znów spotkamy, dobrze?- i znów musiałam skłamać, choć tego nie cierpię.<br />
- Jasne. To cześć!- i zanim coś odpowiedział rozłączyłam się. Jak zwykle musiałam trafić na jakiegoś dziwaka. Ehhh... Jednak, dlaczego prosił mnie abym została w domu? I dlaczego był taki zdenerwowany? Może lepiej zostać w domu? I tak się nigdzie nie wybieram. Co się będę przejmować. Może sobie ze mnie żartował. To bardzo możliwe.<br />
Wspominanie przerwał mi jakiś dźwięk. Znów znalazłam się w tym ciemnym miejscu. Zadrżałam. Po chwili znów ten dźwięk, a może mi się zdawało? Możliwe, że straciłam zmysły, oszalałam w tych ciemnościach. Jednak ten dźwięk się powtórzył. Nie potrafię określić co to, choć brzmi znajomo. Całe ciało mnie boli od siedzenia w tak niewygodnej pozycji. Poruszyłam się, w miarę moich możliwości, aby rozruszać zastałe mięśnie. Stęchłe powietrze sprawiło, że chce mi się pić. Myślę o kapiącej gdzieś w pobliżu wodzie... Jestem spragniona. A gdybym tak przyczołgała się w tamtą stronę? Próbowałam się poruszyć... Zdrętwiałe nogi przeszył ostry ból. Zbyt mocno skrępowane kończyny odmówiły mi posłuszeństwa. Bezsilność i strach przed rychłą śmiercią wyciskają mi łzy z oczu. Pierwszy raz odkąd tu się znalazłam, wydałam z siebie dźwięk. Był to krzyk. Krzyk pełen rozpaczy, desperacji i całkowitej kapitulacji. Poddałam się. Nie mam siły walczyć, wołać o pomoc. Nie wiem co mnie skusiło, aby wyjść z domu, po ostrzeżeniu Luca, choć było to bardzo dziwne. Ale nic tego nie zapowiadało...<br />
Przez resztę dnia siedziałam znudzona w domu. Byłam sama, bo rodziców nie mam i ich nie pamiętam. Nie mam żadnej rodziny, a w sierocińcu nikt nie chciał mnie zaadoptować, więc po skończeniu pełnoletności wywalili mnie z domu dziecka. Byłam sama od zawsze i nauczyłam się z tym żyć. Oglądając TV zgłodniałam, a nie zrobiłam wcześniej zakupów i moja lodówka świeciła pustkami. Musiała iść do sklepu. Gdy się ubrałam i złapałam za klamkę ogarnęło mnie złe przeczucie. A jeśli Shade miał rację? Jeśli gdy wyjdę z domu, coś mi się stanie? Zignorowałam, tę myśl. Otworzyłam drzwi i wyszłam w ciepły wieczór. Ludzie właśnie wracali do domów ze spaceru. Wszyscy rozmawiali, śmiali się. Do sklepu miałam z około 500 metrów, więc to nie tak daleko, poza tym miałam dużo czasu. Ściemniło się i robiło coraz chłodniej, ale nadal było przyjemnie. Zaczęłam śmiać się ze swojej głupoty, że dałam się tak nabrać. Naiwna jestem.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAim0TvsiOkqrh9RgWK6Yy2grCKmrm4sg8ms_R6DnfredVmk72gyItGKiuEg0ngRwHHpFyFmFjXSMR74jSZWMexiFYdqcsFUjjzvVZajVtODYtL14QuNlkAiZxZ-5BaO1_Fer35nU-VBk/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAim0TvsiOkqrh9RgWK6Yy2grCKmrm4sg8ms_R6DnfredVmk72gyItGKiuEg0ngRwHHpFyFmFjXSMR74jSZWMexiFYdqcsFUjjzvVZajVtODYtL14QuNlkAiZxZ-5BaO1_Fer35nU-VBk/s1600/images.jpg" height="133" width="200" /></a> Przechodziłam przez ciemny park. Ściemniło się tak mocno, że prawie nic nie było widać, tylko latarnie oświetlały mi drogę, no i Księżyc, który pojawił się na niebie. Choć nie był taki jak zwykle.<br />
Był krwiście czerwony. Słyszałam o tym, choć nigdy nie widziałam. Taki <a href="http://hey-come-to-wonderland.blogspot.com/p/terminologia.html" target="_blank"><span style="color: red;">Księżyc coś zapowiada</span></a>, ale niestety nie pamiętam co. Czuło się w powietrzu jakieś napięcie. Wszystko ucichło... Ptaki nie śpiewały, wiatr nie wiał, jakby przyroda wyczekiwała czegoś. Przestraszyłam się i zaczęłam iść szybciej, karcąc się. Przecież mam 18 lat, a zachowuje się jak małe dziecko. Przecież nic mi się nie stanie, chodziłam tą drogą już tyle razy. <br />
Doszłam do sklepu, kupiłam jakieś przekąski i znów weszłam do parku, wracając do domu. Uspokoiłam się, gdy nagle usłyszałam dźwięk łamanej gałęzi. Poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Obróciłam się, nie zwalniając kroku. Parę metrów za mną szła jakaś para. Znów się skarciłam, za wybujałą wyobraźnię. Pewnie wybrali się na spacer, który się trochę przedłużył. Wracałam, obracając siatkę z zakupami w rękach, myśląc aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Zerknęłam za siebie. Para zniknęła, ale tutaj nie ma żadnej bocznej ścieżki. Po bokach jest tylko bardzo gęsty las. Nawet nie wiem jak to się stało, że usłyszałam jakąś rozmowę, jakby w mojej głowie:<br />
- Nada się?- zapytał jakiś chłopak.<br />
- Nie, to nie dla mnie. Nie chcę brać w tym udziału, spadam stąd- odpowiedział ktoś inny.<br />
- To idź, nie potrzebujemy cię. Będzie idealna...- odpowiedziała jakaś dziewczyna.<br />
- Nie jest trochę za młoda?-<br />
- Ale jeszcze nic nie złapaliśmy... Proszę cię Victor- powiedziała dziewczyna.<br />
- Dobra, leć...- usłyszałam przerażający śmiech dziewczyny i po chwili straciłam przytomność. Upadłam na ziemię i ogarnęła mnie całkowita ciemność. Obudziłam się dopiero tutaj.<br />
Nie mam pojęcia po co mnie porwali. Dla okupu? Nie mam bliskich, którzy by mnie wykupili. Dla żartu? To wcale im się nie udał. Czułam się okropnie samotna, jak nigdy. Dlaczego musiałam wyjść z tego pieprzonego domu? Dlaczego nie zrobiłam zakupów wcześniej? Znów płakałam, zadziwiające ale człowiek może wytworzyć łez. Czekam na śmierć. Na początku bałam się jej. Stwierdziłam, że nie chcę umierać, bo jestem jeszcze za młoda. Przerażała mnie myśl o tym, że umrę. Przed oczami widziałam co mogą mi zrobić.<br />
Nagle usłyszałam ten dźwięk. Teraz już wiem, co to... To przerażający śmiech tej dziewczyny.... Drzwi się otwarły, a po pomieszczeniu rozlało sie światło, boleśnie mnie rażąc. Gdy już przyzwyczaiłam się do jasności, zobaczyłam, że w pokoju stoi ta para, którą widziałam wcześniej w parku. Dziewczyna o ciemnych włosach uśmiechnęła się do mnie dziwnie, a chłopak miał kamienną twarz.<br />
- I jak ślicznotko, podoba ci się tutaj?- zapytała, patrząc na mnie. Nie odpowiedziałam. Chłopak wpartywał się mnie, jakby zaglądając w moją duszę.<br />
- Coś jest nie tak...- nagle się odezwał. Dziewczyna spojrzała na niego zaciekawiona. Coś mi podpowiadało, że ma na imię Jane, ale nie mam pojęcia co.<br />
- O co ci chodzi?- zapytała, podchodząc i przytulając się do niego.<br />
- NIC nie słyszę...- odpowiedział, akcentując pierwsze słowo. To chyba Victor, ma ten sam głos, który wcześniej usłyszałam.<br />
- Jak to nic nie słyszysz?!? Jak to możliwe- zdziwiła się.<br />
- Nie mam pojęcia, to chyba przez nią... Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło...- widać, że był zszokowany.<br />
- A twojego brata jak zwykle nie ma gdy jest potrzebny...- powiedziała z wyrzutem Jane. Chyba mówi o tym drugim chłopaku, który odszedł od nich w parku.<br />
- Co teraz?- zapytała.<br />
- Nie wiem... Masz jakiś pomysł?- zapytał, znów wpatrując się we mnie.<br />
- Dłużej nie wytrzymam, więc robimy to jak zaplanowaliśmy wcześniej- odpowiedziała brunetka i zaczęła iść w moją stronę. Musiałam coś zrobić.<br />
- Czekaj!- zawołałam.<br />
- O! Nasza ślicznotka ma głos... A dlaczego miałabym to zrobić?- znów usłyszałam ten przerażający śmiech, wydobywający się z jej ust.<br />
- Możecie mnie po prostu wypuścić. Mogę wam zapłacić. Mam w domu trochę oszczędności. Nikomu nie powiem, co tu się wydarzyło. Obiecuję! Nikt mnie nie szukał, bo nie mam nikogo. Proszę!- próbowałam ich nakłonić.<br />
- Głupia! Nie interesują nas żadne pieniądze!- zdenerwowana Jane podeszła w moją stronę, ale jej chłopak ją zatrzymał. Spojrzałam na niego.<br />
- Victor! Proszę! Nie pozwól Jane zrobić mi krzywdy! Przyrzekam, że nikomu nie powiem...- chłopak zdziwił się, że znam ich imiona, zawahał się.<br />
- Skąd ta wywłoka zna nasze imiona!?!-wykrzyczała brunetka. Victor pokiwał przecząco głową.<br />
- Usłyszałam jak ze sobą rozmawiacie...- odpowiedziałam, za co dostałam mocno w policzek.<br />
- Milcz ścierwo! Victor, jak to możliwe?- spojrzała na chłopaka, ale on był nie mniej zdziwiony, niż ona.<br />
- Teraz, to już na prawdę musisz zginąć!- spojrzała na mnie z dziwnym błyskiem w oku.<br />
- Wiesz dlaczego wybraliśmy Ciebie? Bo nikogo nie masz, jak powiedziałaś: Nikt nie będzie cię szukał. Jesteś sama... Idealna ofiara!- Jane zaśmiała się szaleńczo, a potem złapała mnie za gardło. Poczułam ostry ból.<br />
- I co moja śliczna? Powiedz mi, czy boisz się śmierci?- wyszeptała mi do ucha.<br />
- Nie, już nie.... Pozdrowię ją jak starego przyjaciela- powiedziałam poważnie, wpatrując się prosto w oczy Victora. Zauważyłam w jego oczach wahanie, ból i wyrzuty sumienia, ale nie ruszył się aby mi pomóc. Potem już tylko ból. Myślałam, że mnie udusi, albo coś, ale prawda okazała się jeszcze okropniejsza i bardziej przerażająca....<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfaGJCjg124SmhQRccU05ABc3up4Gto7swczlojCtzJERsVqjhzqkkrVhpc3iuG3x5UkfJ7WQgpWf5q41QHTF6E5SbaYF5uWKqHnKV5vrFRgkhYn2P-McW_2W41ukLAhyphenhypheng-B1bbr-lNys/s1600/Darkness.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfaGJCjg124SmhQRccU05ABc3up4Gto7swczlojCtzJERsVqjhzqkkrVhpc3iuG3x5UkfJ7WQgpWf5q41QHTF6E5SbaYF5uWKqHnKV5vrFRgkhYn2P-McW_2W41ukLAhyphenhypheng-B1bbr-lNys/s1600/Darkness.png" height="150" width="200" /></a> Czułam ukąszenia na całym ciele, ból, coś jakby ulatywało ze mnie życie. Zdążyłam tylko pomyśleć o Lucu... Potem ciemność, nicość. Gdzieś daleko usłyszałam przytłumione głosy.<br />
- COŚCIE ZROBILI!?!- ktoś krzyczał. Znam ten głos, ale to już nie ważne, odpływałam w dal.<br />
- O MÓJ BOŻE! NEMI!!!- skąd zna moje imię? Poczułam, że ktoś mnie podnosi, a potem już tylko ciemność, zatraciłam się w niej całkowicie...<br />
Umarłam, nikt się tym nie przejął, bo nike mnie nie znał. Byłam nowa w miasteczku, nawet nie zauważyli mojego zniknięcia. Tylko Luc mnie znał i dotrzymał słowa... Ostatnie nasze nie było ostatnie. Skąd to wiem? Bo to on przyszedł po mnie i uratował. Dziewczyna, która mi to zrobiła była dziewczyną jego brata Victora. Luc jest jednym z nich... Ja też stałam się tą istotą....<br />
<br />
<span style="font-size: large;"> ~KONIEC~ </span>Anatidaephobiahttp://www.blogger.com/profile/00168375233078739472noreply@blogger.com2