środa, 11 listopada 2015

Praca

           Jedna z najważniejszych rzeczy w dorosłym życiu to PRACA. A człowiekowi nie zawsze się powodzi… Nie każdy może liczyć na dobrą pracę, taką którą będzie się cieszył, ale też w miarę dobrze zarabiał. W dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć zajęcie, które nie będzie dla nas męczące i może zostać stałym źródłem zarobku. Trzeba mieć dużo szczęścia by coś takiego nas spotkało. Niewiele ludzi może stwierdzić, że cieszy ze swojej pracy. Prawie nikt nie może powiedzieć: „Czuję się spełniony/-a w tej pracy.”. No właśnie, prawie nikt. A ten nikt miał na imię Ben. Zwykły mężczyzna po trzydziestce, przeciętny, nie wyróżniający się z tłumu. Był człowiekiem spokojnym, nie lubił wdawać się w kłótnie, a co dopiero w bójki. Ludzie z miasteczka uważali, że to miły, uprzejmy, ale też trochę skryty sąsiad, kolega. „Ale kto teraz nie ma sekretów?” powiedział jeden z jego sąsiadów.
A wracając do Bena… Mężczyzna ten wyróżniał się tym spośród innych, że każdego ranka cieszył się. Cieszył się z tego, że idzie do pracy. Pracy, która może nie dawała milionów, ale wystarczało mu na podstawowe rzeczy takie, jak opłata na czynsz, jedzenie i czasem jakąś zachciankę. Choć większość z nas uważałoby, że to niewiele, może nawet za mało, ale Benowi to wystarczyło. Niczego więcej nie chciał, jak tylko codziennie móc wstać i iść do pracy. Uwielbiał rozmawiać z klientami, wydawać resztę, doradzać w sprawie zakupu. Gdy tylko stawał w swoim uniformie za ladą czuł się innym człowiekiem… Kimś odważniejszym, zabawniejszym, a może nawet przystojniejszym. Każdy był dla niego miły i zawsze dziękował z uśmiechem za zakupione produkty. Gdyby tylko nie musiał płacić za te wszystkie rzeczy, zapłatą za jego pracę byłyby tylko te uśmiechy. Dzięki nim był szczęśliwy aż do końca dnia.
A było ich aż za nad to… Miłych słów też. Wszyscy powiadają, że jego zakład ma najlepsze produkty w całym miasteczku. A Ben jako skromny człowiek mówił zawsze, że tylko wykonuje swoją robotę. Jednak nigdy nie wspominał, że każdego wieczoru, po zamknięciu pracował jeszcze kilka godzin, by uszykować następną partię towaru. A praca była ciężka, bardzo ciężka… Musiał wyjeżdżać daleko poza granice miasteczka, najczęściej do sąsiednich miast, by znaleźć odpowiednie surowce do jego produktów. A był wybrednym człowiekiem, jeśli chodzi o jego pracę. To czego szukał musiało mieć odpowiednią konsystencję, barwę, zapach, nie mogło być za stare, ani za świeże. Więc długo szukał…
Gdy wreszcie to odnalazł, wracał do zakładu i przygotowywał nowe produkty. Wkładał w to wiele wysiłku, by wszystko było jak najlepszej jakości. W końcu nie mógł zaprzepaścić swojej wspaniałej renomy. Kiedy wszystko było już gotowe, wracał do domu, by wyspać się na kolejny wspaniały dzień w pracy. Klienci, jak zwykle pojawiali się prawie od razu po otwarciu. Przepychali się między sobą, by zdobyć jak najlepsze miejsce w długiej kolejce. Ben oczywiście zapewniał wszystkich, żeby byli spokojni, bo wystarczy dla wszystkich.
Pod koniec dnia, gdy ostatnio klient właśnie wyruszył w drogę do domu ze swą zdobyczą, trzydziestolatek od nowa zaczynał swój rytuał. Z uśmiechem na twarzy zamykał sklep, wsiadał do auta i wyruszał na poszukiwanie surowca. W czasie drogi rozmyślał o tych wszystkich mieszkańcach, którzy są jego klientami. Widział przed oczyma jak zadowoleni wracają do domów. Ściągają płaszcze, kurtki i zanoszą codzienne zakupy do kuchni, by je rozpakować. Potem przygotowują obiad/kolację, opowiadając swoim mężom czy żonom, jak udało im się kupić wspaniałe produkty od Bena. Słyszał jak go zachwalają, że ma po prostu talent. Aż poczuł, jak na ciele pojawia się gęsia skórka… Wreszcie siadają do stołu i spożywają posiłki. Mrucząc i zachwycając się smakiem, konsystencją, zapachem i smakiem jego produktów.
A Ben był zadowolony z pracy. Bo dawała mu tak wiele, jak nic innego.

                                          A był rzeźnikiem…


KABOOM! Wreszcie udało mi się coś stworzyć. Piszę coś, bo opowiadaniem to, to chyba nie jest xD Za łatwo i za szybko udało mi się je napisać... Ale stwierdziłam, że ocenę zostawię wam. Moim czytelnikom, ktokolwiek to czyta. Także tego.. Komentujcie, piszcie co chcecie.
Black-Berry

1 komentarz: